W Trokach na Litwie odbyła się piąta, ostatnia tura polsko-litewskich międzyrządowych negocjacji. Specjalna komisja miała wypracować rozwiązania poprawiające sytuacją uczniów polskich szkół na Litwie. Efekty - praktycznie zerowe.

Nowa ustawa oświatowa weszła w życie we wrześniu tego roku. Ułatwia likwidowanie mniejszościowych szkół, wprowadza od 2013 roku ostrzejsze kryteria na maturze z języka litewskiego (co polskim uczniom może utrudnić uzyskanie dobrych wyników i tym samym dostanie się na studia), a także nakazuje nauczania części przedmiotów - w tym historii - wyłącznie po litewsku. Przeciwko tym przepisom we wrześniu w Wilnie dwukrotnie protestowali przedstawiciele polskiej mniejszości, na początku września uczniowie - w ramach protestu - nie przyszli na lekcje.

Międzyrządowy zespół spotkał się pięć razy, ale jedyny efekt to obietnica nieznacznego złagodzenia kryteriów pozwalających na zamykanie polskich szkół. Litwini nie zgodzili się ustąpić ani w kwestii zaostrzenia kryteriów na maturze, ani w sprawie nauczania niektórych przedmiotów wyłącznie po litewsku. Jeszcze przed ostatnią turą rozmów premier Litwy zapowiedział, że na zmianę ustawy nie ma co liczyć.

Rodzice uczniów polskich szkół są rozczarowani - nie tylko brakiem efektów, ale i podejściem Litwinów. Na spotkanie międzyrządowej komisji udało im się wejść tylko dwa razy - na czwartym i na piątym posiedzeniu, przy czym - zwłaszcza w ostatnim przypadku - konieczne okazały się usilne prośby polskiego wiceministra edukacji. A poza tym i tak nic to nie dało, co więcej, podczas rozmowy z przedstawicielami litewskiego resortu oświaty czułam się jak na przesłuchaniu - relacjonuje Renata Cytacka, przedstawicielka rodziców uczniów polskich szkół.

Do poniedziałku rodzice mają dyskutować o efektach negocjacji - i zastanowić się, co dalej. Od środy w polskich szkołach obowiązuje pogotowie strajkowe, najprawdopodobniej na początku przyszłego tygodnia zapadnie decyzja, czy znów rozpocząć strajk.