Na poniedziałek przed krakowskim Sądem Okręgowym wyznaczono początek procesu cywilnego przeciwko twórcom niemieckiego serialu "Nasze matki, nasi ojcowie" i telewizji ZDF za naruszenie dóbr osobistych żołnierzy Armii Krajowej. Chodzi o prawa do tożsamości narodowej, prawa do dumy narodowej i narodowej godności oraz wolności od mowy nienawiści. Proces wytoczył ponad 90-letni żołnierz oraz Światowy Związek Żołnierzy AK.

Według powodów, w serialu znalazły się m.in. sceny, które mają dowodzić, że Armia Krajowa rzekomo była współwinna zbrodni na osobach narodowości żydowskiej. Z kolei Niemcy są przedstawieni w filmie jako ofiary drugiej wojny światowej. Głównym żądaniem pozwu są przeprosiny we wszystkich telewizjach, w których film był emitowany, lub poprzedzenie pierwszej emisji w pozostałych telewizjach, do których go sprzedano, informacją historyczną ze stwierdzeniem, że jedynymi winnymi Holocaustu byli Niemcy - powiedziała reprezentująca byłych żołnierzy AK mec. Monika Brzozowska.

Żądania pozwu dotyczą również zapłaty 25 tys. zł za naruszenie dóbr osobistych. Byli żołnierze chcą też usunięcia z filmu znaku graficznego AK na biało-czerwonych opaskach noszonych przez aktorów - poinformowała adwokat.

To jest sprawa trudna, bezprecedensowa, bo dotyczy dzieła artystycznego, a nie filmu dokumentalnego czy programu publicystycznego, więc jest możliwa wielość interpretacji. Produkcja ma jednak wymowę antypolską, wręcz rasistowską - uważa Maciej Świrski, prezes Reduty Dobrego Imienia.

"Nasze matki, nasi ojcowie"

Film "Nasze matki, nasi ojcowie" w trzech częściach TVP1 wyemitowała w czerwcu 2013 r. Film wywołał dyskusję w Polsce i Niemczech, dotyczącą sposobu przedstawienia w serialu Polaków oraz problemu odpowiedzialności Niemców za zbrodnie II wojny światowej. Po emisji w publicznej telewizji ZDF w marcu w niemieckich mediach rozpoczęła się burzliwa debata o odpowiedzialności "zwykłych Niemców" za zbrodnie II wojny. W Polsce produkcję krytykowano za ukazywanie partyzantów z AK jako antysemitów i relatywizowanie odpowiedzialności Niemców.

W liście skierowanym do szefa niemieckiej telewizji publicznej pod koniec marca ówczesny prezes TVP Juliusz Braun stwierdził, że w filmie posłużono się krzywdzącymi i fałszywymi uproszczeniami w obrazie historycznym Polski i żołnierzy AK. Podkreślił, że treść i forma przedstawionych w nim wątków polskich nie ma nic wspólnego z prawdą historyczną. Decyzję o emisji filmu w TVP uzasadniono zaś tym, że polska opinia publiczna była "skazana jedynie na pośrednictwo dziennikarzy i polityków w ocenie niemieckiego serialu, nie mogąc wyrobić sobie w tej kwestii własnego zdania".

Pod koniec czerwca 2013 r. warszawska prokuratura rejonowa odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie publicznego znieważenia narodu polskiego w związku z emisją filmu w TVP. Prokuratura wskazywała, że takie przestępstwo można popełnić jedynie umyślnie, zaś z informacji TVP wynikało, że jej zamiarem było umożliwienie widzom wyrobienia sobie opinii o filmie, który był oceniany jako kontrowersyjny.