Dwóch mężczyzn miało oszukać 23 osoby z całej Polski na ponad 615 tys. zł. Namawiali poszkodowanych do prowadzenia mobilnych punktów gastronomicznych. Zainteresowani po wpłaceniu odpowiedniej kwoty mieli otrzymać tzw. "food trucka", ale auta nigdy do nich nie dotarły. ​Jak informuje Aneta Sobieraj z łódzkiej policji, mężczyźni usłyszeli zarzuty oszustwa. Grozi im kara do 10 lat więzienia. W rozmowie z policjantami nie przyznawali się do zarzucanych im czynów.

Dwóch mężczyzn miało oszukać 23 osoby z całej Polski na ponad 615 tys. zł. Namawiali poszkodowanych do prowadzenia mobilnych punktów gastronomicznych. Zainteresowani po wpłaceniu odpowiedniej kwoty mieli otrzymać tzw. "food trucka", ale auta nigdy do nich nie dotarły. ​Jak informuje Aneta Sobieraj z łódzkiej policji, mężczyźni usłyszeli zarzuty oszustwa. Grozi im kara do 10 lat więzienia. W rozmowie z policjantami nie przyznawali się do zarzucanych im czynów.
Ogłoszenia o tej ofercie można było znaleźć w internecie, ogólnopolskich gazetach, czy stacjach radiowych (zdjęcie ilustracyjne) /JB Autissier /PAP


Aneta Sobieraj wyjaśniła, że od pewnego czasu do łódzkich policjantów docierały sygnały o tym, że przedstawiciele jednej z łódzkich firm mogą dokonywać oszustw. Namawiano do zakupu licencji franczyzy na prowadzenie mobilnych punktów gastronomicznych międzynarodowego przedsiębiorstwa. Zainteresowane osoby po wpłaceniu 26 tys. zł miały otrzymać tzw. "food trucka". Specjalnie przygotowane do tego celu pojazdy miały zostać ustawione na parkingach znanej sieci handlowej na terenie całego kraju.

Ogłoszenia o tej ofercie można było znaleźć w internecie, ogólnopolskich gazetach, czy stacjach radiowych. Sama siedziba firmy znajdowała się w ekskluzywnym biurowcu, a jej wyposażenie było na bardzo wysokim poziomie. Firma miała mieć oddziały na całym świecie. Potwierdzała to również ich profesjonalnie przygotowana strona internetowa opatrzona licznymi zdjęciami i informacjami.

Wszystko było jednym, wielkim oszustwem. Mydlono oczy zdjęciami samych "food trucków", które jak się później okazało, były zdjęciami pobranymi z internetu. Należały do francuskiej firmy, która właśnie kończyła swoją działalność - wyjaśnia Sobieraj.

Franczyzobiorcy początkowo cierpliwie czekali na pojazdy. Otrzymywali informację, że są one cały czas przygotowywane. W końcu zniecierpliwieni zgłosili sprawę na policję.

Policjanci z Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą i Korupcją KMP w Łodzi ustalili, że mężczyźni oszukali w ten sposób 23 osoby z całej Polski na kwotę ponad 615 tys. zł. Ponadto nie wywiązali się z zawartych umów z 13 podmiotami gospodarczymi, które m.in. dostarczały im usługi telekomunikacyjne, potrzebny do działalności sprzęt, czy pomagały w promocji firm.

APA