W ich życie wpisana jest samotność i asceza. Przy wspólnym zasiadają milcząc, są zobowiązani do pracy fizycznej – mowa o krakowskich kamedułach. Odwiedziliśmy ich w miejscu równie intrygującym, co sposób ich życia - malowniczo położonym, widoczny ze sporej odległości, majestatycznym klasztorze na Bielanach.

Zdaje się, że marszałek wielki koronny Mikołaj Wolski (to on sprowadził kamedułów do Polski w 1603 roku) idealnie wybrał lokalizację na klasztor, bo czy można sobie wyobrazić bardziej odpowiednie miejsce na pustelnie, niż wzgórze porośnięte lasami, znajdujące się nieopodal Wisły? Przy ciszy, która panuje wokół klasztoru trudno uwierzyć, że zaledwie 9 kilometrów dalej znajduje się - gwarny o każdej porze dnia i nocy - krakowski Rynek Główny.

Klasztor oo. Kamedułów na Bielanach jest więc idealnym miejscem dla osób kochających ciszę. Nie można go jednak zwiedzać od tak, szczególnie, jeśli jest się kobietą. Dla pań drzwi klasztoru otwierają się jedynie 12 razy w roku. Jednym z nich jest Niedziela Wielkanocna. 

Skąd wzięła się zasada, że kobiety mogą odwiedzać klasztor tylko 12 dni w roku? Wiąże się to z testamentem fundatora, Michała Wolskiego. Zastrzegł, żeby 12 razy w roku kobiety mogły wejść na teren klasztoru. Jest to ewenement, jeśli chodzi o naszą kongregację. W innych rejonach czegoś takiego nie ma - podkreślił przeor klasztoru o. Mateusz.

Podczas zwiedzania kobiety mogą wejść na dziedziniec klasztoru i obejrzeć kościół. Mogą też pojawić się w sali akustycznej. Zazwyczaj chętnie przychodzą na zwiedzanie, ale furtian (mnich otwierający bramę - przyp. RMF FM) jest jedynym mnichem, którego widzą. Staramy się unikać kontaktu z ludźmi z zewnątrz - tłumaczył przeor o. Mateusz. 


Dni, w których kobiety mogą zwiedzać klasztor kamedułów:

  • 7 lutego
  • Zwiastowanie Pańskie
  • Zmartwychwstanie Pańskie - Niedziela Wielkanocna
  • Niedziela Zesłania Ducha Świętego
  • Poniedziałek po niedzieli Zesłania Ducha Świętego 
  • Boże Ciało 
  • 19 czerwca  
  • Niedziela po 19 czerwca
  • Wniebowzięcie N.M.P. - 15 sierpnia 
  • Narodzenie N.M.P. - 8 września
  • Niepokalane Poczęcie N.M.P - 8 grudnia  
  • Boże Narodzenie - 25 grudnia 

Zwiedzanie w Niedzielę Wielkanocną zaczęło się o godzinie 8. Co ważne, podczas turyści pragnący odwiedzić to miejsca muszą mieć odpowiedni strój: długie spodnie i spódnice, zakryte ramiona i ręce. W ciągu kilku godzin do klasztoru przybyły dziesiątki, a może nawet setki turystów: całe rodziny z dziećmi, ludzie młodzi, ale i starsi mozolnie pokonujący drogę do klasztoru.

Ciągnie człowieka tutaj. Jestem tu co najmniej raz w roku. Ciężko mi określić, ale jest to miejsce szczególne. Wybrane przez Boga - mówił reporterowi Marcinowi Buczkowi jeden z turystów. 

Surowe reguły zakonnego życia

W Wielkanoc można przyjrzeć się temu, według jakich zasad żyją przedstawiciele zakonu. Realizacja założeń kamedulskiego życia - niemal niezmiennych od wieków -  dla współczesnego, zabieganego człowieka może się wydawać niemożliwa.

Mnisi żyją w domkach pustelniczych z niewielkimi ogródkami. Wyposażone są jedynie w niezbędne rzeczy takie jak np. twarde łóżko, stół, regał na książki, prysznic. Domki mają też elektryczność. Kameduli mają zakaz odwiedzania się. W tej chwili w Bielanach jest ich 10. Średnia wieku to ponad 40 lat. Jest jedna osoba, które nie ma jeszcze 30 lat. Cała reszta jest po 40.

W rozmowie z Markiem Balawajdrem przeor o. Mateusz tłumaczył, jak wygląda proces, który trzeba przejść, by zostać kamedułą.


Najpierw jest okres aspirantury, który trwa do trzech miesięcy. To czas próbny, który polega na tym, że kandydat przygląda się naszemu życiu, a my się przyglądamy jemu i jego aspiracjom. Na tym etapie może zrezygnować, a my możemy go też wyrzucić - zdradza przeor.

Po tym etapie następuje postulat - to taki "pierwszy krok wtajemniczenia". Trwa minimum trzy miesiące. Później, jeśli mnisi uznają kandydata za godnego, a on nadal będzie chętny by zostać zakonnikiem, kandydat dostępuje obłóczyn - otrzymuje habit zakonny i imię.

Imię wybrał mi przełożony w momencie obłóczyn. Teraz jest jednak dowolność -  ktoś może sobie zachować imię chrzcielne, ale oczywiście jest możliwość, żeby tę imię zmienić  - wyjaśnia o. Mateusz.

Po obłóczynach przychodzi czas na nowicjat kanoniczny trwający u kamedułów minimum 2 lata. Później można złożyć pierwsze śluby - śluby proste. Śluby wieczyste składa się najszybciej po trzech latach od ślubów czasowych. Oznacza to życie w kongregacji, ponieważ jest możliwość przeniesienia do innego eremu.

Od innych zakonów różni nas to, że nasze życie jest całkowicie ukierunkowane na Pana Boga. Skupiamy się na życiu modlitwy, na pogłębieniu tej relacji. Podkreśliłbym jeszcze, że podczas gdy inne zakony mają szczególne misje, to my poza Bogiem nie mamy nic innego. Najważniejsze jest uwielbienie Boga i sam Pan Bóg - wskazuje. 

Również strój i wygląd kameduły podlegają pewnym regułom. Mnisi chodzą ubrani w białe habity. Mają one symbolizować życie w czystości, ale jest to również nawiązanie do Apokalipsy św. Jana. Tam jest mowa o tym, że ci, którzy zostali wybrani przez Boga, wybielili swoje szaty w krwi baranka. To odnosi się głównie do męczenników, ale w tradycji Kościoła mnisi są następcami męczenników - tłumaczy przeor.

Kamedułów wyróżniają też długie brody. Mnisi zapuszczają je od momentu wstąpienia do eremu. Zaprzestanie golenia brody ma symbolizować charakter pokutny życia mnichów. 

Przez setki lat mnichów chowano w podziemiach kościoła, ale to się zmieniło. Mamy tam komplet, więc przygotowywane są miejsca w katakumbach pod ogrodami tzw. wiszącymi - mówi ojciec Mateusz.

Co ciekawe, gdy odbywa się pogrzeb mnicha, nawet kobiety mogą wyjść do kościoła. Po śmierci mnisi chowani są w niszach wydrążonych w ścianie, bez trumny. Ubierani są w habit, bez butów. Jeśli umiera ojciec, to dodatkowo chowany jest ze stułą. 

Dzień z życia kameduły

Dzień w klasztorze zaczyna się dla nich o 3.30, gdy kościelny dzwon budzi ich na modlitwę brewiarzową. Później przychodzi czas na czytanie świętych ksiąg w pustelniczych domkach. Godzina 5:30 to kolejne zgromadzenie w kościele - na modlitwę brewiarzową, po której następuje msza św. Co ważne, odbywa się ona bez śpiewów i bez użycia jakichkolwiek instrumentów.


O godzinie 7 mnisi w samotności spożywają śniadanie. Kolejnym punktem dnia jest praca fizyczna - np. w ogrodzie, kuchni czy w kościele. Później przychodzi czas na kolejne modlitwy, o 13 kameduli w samotności jedzą obiad, by później odpocząć, a następnie spotkać się na wspólnych modlitwach. 17 to czas na spożywaną indywidualnie kolację. Wieczór zaczyna się od modlitwy i czytania świętych ksiąg. Dzień kończy modlitwą brewiarzową.

Dla kamedułów niezwykle ważne jest skupienie i cisza. Dlatego przez większość czasu po prostu milczą. Ciszę w klasztorze gwarantuje niemal całkowity brak dostępu do mediów. Mnisi w umiarkowany sposób korzystają jedynie z prasy katolickiej. Używamy jej, żeby wiedzieć co się dzieje na świecie. Wiedzieć, za co się modlić. Nie chodzi nam o to, by całkowicie odciąć się od tego, co dzieje się na świecie. Bardziej chodzi o to, żeby oddalić się od tego świata i postrzegać go z bożej perspektywy - mówił o. przeor.

Kameduli nie mają urlopu, ale mogą się jednak spotykać ze swoimi rodzinami. W klasztorze jest na to specjalnie wyznaczone miejsce.

Mnisi nie jedzą też mięsa, a w czasie 14-dniowych postów przed Wielkanocą i Bożym Narodzeniem powstrzymują się też od jedzenia nabiału.

Wielkanoc w klasztorze

Nieco inaczej wygląda w klasztorze Niedziela Wielkanocna. Zakonnicy dziś mogli wstać później, bo o 5. Pomodlili się, a później zostali wezwani dzwonem na mszę rezurekcyjną o godzinie 6. Brało w niej udział 10 mnichów, bo aktualnie tylu mieszka w klasztorze. Msza miała nieco innych charakter niż podobne nabożeństwa w innych świątyniach - była uroczysta, ale nie wychodzili poza mury kościoła. Nawet procesja odbywa się w kościele. 

O godzinie 8 rozpoczęło się śniadanie wielkanocne. Było zupełnie inne niż to, które znamy z naszych domów, o tym jak wyglądało opowiedział nam o. przeor Mateusz.



U nas jest tradycja taka, że nawet śniadanie wielkanocne jemy samotnie we własnych celach. Z tym, że śniadanie wielkanocne jest dosyć uatrakcyjnione tzn. jest bardziej obfite niż codziennie. Zwykle jemy: chleb, masło lub ser, do tego herbata albo mleko jeśli nie ma postu - podkreśla o. przeor Mateusz i wskazuje, że dziś na jego talerzu znalazły się: chleb, ciasto świąteczne, jajko, chrzan, sól. Żurku jednak nie jemy, zasadniczo śniadanie jest spożywane na zimno. Trzeba powiedzieć, że to śniadanie wystarcza nam na kilka dni, tego jest dosyć dużo, więc trudno to spożyć jednorazowo. Spożywamy śniadanie w samotności, najczęściej przy lekturze lub przy cichej modlitwie. Chodzi o to, żeby ten posiłek uświęcać. Żeby go spożywać w kontakcie z Bogiem - podkreślamy.

Wyjątkowy jest też wielkanocny obiad, bo mnisi spożywają go wspólnie, choć w milczeniu podczas słuchania lektury duchowej.

W niedzielę zjedli rosół, rybę, ziemniaki lub kluski. Nie było jednak wina. U nas nie ma tej tradycji - wskazuje przeor i mówi, że zakonnicy napoją się wodą lub kompotem.

Jeden z dziewięciu

Nieprzekonanych, którzy wciąż na planie wycieczki po Krakowie nie zaznaczyli klasztoru kamedułów być może przekona fakt, że to jeden z dziewięciu działających obecnie na świecie klasztorów kongregacji kamedulskiej Monte Corona. Bielański erem jest jednym z dwóch czynnych klasztorów kamedułów w Polsce. Drugi znajduje się w Bieniaszewie koło Konina.

Mnichów do Polski sprowadził Mikołaj Wolski. Według przekazów zakonnicy szukali miejsca odizolowanego ludzkich siedzib. Najbardziej spodobały im się pagórki św. Stanisława, ale to miejsce należało Sebastiana Lubomirskiego, który nie chciał pozbywać się terenu. Pomóc miała żona Lubomirskiego, która Wolskiemu podsunęła pomysł, by wydał uroczystą ucztę. Podczas spotkania rozweselony Lubomirski obiecał Wolskiemu wzgórza, a w zamian Wolski obdarował go całym srebrem, które zostało użyte podczas uczty. Od prezentu bierze się też nazwa miejsca, w którym zlokalizowany jest klasztor - Srebrna Góra. Z kolei część Krakowa, w której jest klasztor - Bielany - miała wziąć swoją nazwę od białych habitów kamedułów.

Przez lata bielański klasztor był odwiedzany przez Polskich władców i duchownych. W czasie potopu szwedzkiego pojawili się tam Władysław IV Waza i Jan Kazimierz. Z kolei przed wyprawą na Wiedeń w eremie zatrzymał się Jan III Sobieski. Bielańskie wzgórza odwiedził też podczas pielgrzymki do Polski w 2002 roku Jan Paweł II. Zanim jeszcze był papieżem, Karol Wojtyła nazwał kamedułów "piorunochronem Krakowa".

Wieki burzliwej historii odbiły piętno na siedzibie krakowskich kamedułów. Nie uniknęła ona zniszczeń i kradzieży m.in. w czasie potopu szwedzkiego czy konfederacji barskiej. Na szczęście, pełen zabytków kościół wciąż można oglądać wybierając się na spacer po bielańskich wzgórzach.