"Takie zdjęcie nie powinno zostać zrobione" - tak Ministerstwo Spraw Zagranicznych tłumaczy się ze zdjęcia szefa tego resortu Jacka Czaputowicza z Angeliką Jarosławską. To kontrowersyjną osoba, która rok temu podczas organizowanego przez Kreml forum gospodarczego na okupowanym przez Rosję ukraińskim Krymie twierdziła, że reprezentuje Polskę.

Rok temu MSZ głośno dementowało rewelacje Angeliki Jarosławskiej, a kilka dni temu minister Jacek Czaputowicz dał sobie zrobić z nią zdjęcie na bankiecie.

Jest to zdjęcie niefortunne. Jeśli kogokolwiek uraziło, to chciałabym przeprosić - mówi rzeczniczka ministra Ewa Suwara.

Dlaczego zdjęcie ministra Czaputowicza z Jarosławską jest problemem? Po pierwsze dlatego, że Angelika Jarosławska prezentuje poglądy niezbyt zbieżne ze stanowiskiem rządu. Na przykład jeździ na propagandową imprezę Władimira Putina, czyli forum jałtańskie na okupowanym Krymie.

Pani pretenduje, aspiruje do reprezentowania stanowiska Ministerstwa Spraw Zagranicznych, do czego nie jest uprawniona - mówi rzeczniczka MSZ

Po drugie, współpracownicy Angeliki Jarosławskiej twierdzą, że w trakcie rozmowy minister spraw zagranicznych dziękował jej za walkę o pokój na Ukrainie i wkład w rozwój Trójmorza - co resort dementuje.

Po trzecie to zdjęcie ją uwiarygadnia. A mówimy o osobie, która - jak sama twierdzi - została zaproszona do rady nadzorczej firmy ochroniarskiej chroniącej placówki rosyjskiego Gazpromu.


Ministerstwo twierdzi, że dopuszczenie do wspólnego zdjęcia do błąd i zapowiada zmiany

Co zrobić, by najważniejsze osoby w państwie nie miały robionych zdjęć z osobami kontrowersyjnymi? Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie ma na to gotowej odpowiedzi.

Przypomnijmy jak doszło do tej sytuacji: To był bankiet w Lublanie, słoweńskiej stolicy, przy okazji niedawnego Szczytu Trójmorza. Zamknięte wydarzenie. Gości zapraszały władze Słowenii. W trakcie tego bankietu do ministra Jacka Czaputowicza podeszła Angelika Jarosławska i razem pozowali do zdjęcia.

I to błąd - przyznaje ministerstwo - nikt nie sprawdził listy gości, żeby wiedzieć, na kogo uważać. Nie było też kogoś, kto chroniłby ministra przed takimi niezręcznymi sytuacjami. Zdaniem doświadczonych dyplomatów to niedopuszczalne. Koło ministra - reprezentującego Polskę na świecie - zawsze powinien być ktoś, kto ma zidentyfikowane wszystkie osoby w okolicy i pilnuje dostępu.

Będziemy dokładać starań, by nie dochodziło już do takich sytuacji - mówi rzeczniczka MSZ Ewa Suwara, ale przyznaje, że gotowego pomysłu nie ma. 

Opracowanie: