Polscy siatkarze przegrali w chińskim Ningbo z Francją 1:3 (26:28, 23:25, 26:24, 20:25) w inauguracyjnym meczu drugiego turnieju Ligi Narodów. W sobotę drużyna Vitala Heynena zmierzy się z Bułgarią.

Po czterech spotkaniach biało-czerwoni mają na koncie dwa zwycięstwa i dwie porażki. Francja z kolei zanotowała czwartą wygraną w rozgrywkach.

Polacy wystąpili w eksperymentalnym składzie. Na przyjęciu zobaczyliśmy Piotra Łukasika i Tomasza Fornala, parę środkowych tworzyli Norbert Huber i Michał Szalacha, rozgrywał Marcin Komenda. Na ataku oglądaliśmy Dawida Konarskiego, a na libero zagrał Jakub Popiwczak.

To właśnie doświadczenia zabrakło polskiej drużynie w kluczowych momentach. Francuzi, którzy wprawdzie też nie grali w najsilniejszym składzie, mieli jednak w zespole znacznie więcej rutynowanych siatkarzy. To oni w głównej mierze w końcówkach zdobywali decydujące punkty. 

W pierwszej partii tylko na początku Polacy posiadali inicjatywę, ale im bliżej było końca seta, tym rywale coraz bardziej się rozkręcali. Biało-czerwoni mogli jednak rozstrzygnąć wynik na swoją korzyść. Po kiwce Tomasza Fornala mieli setbola, ale po chwili w kontrataku Fornal szukał bloku rywali, ale piłka nie dotknęła dłoni Francuzów i poszybowała daleko w aut. W ostatnich akcjach nie mylił się Kevin Tillie.

Bardzo podobny miały przebieg kolejne odsłony. Polacy przez niemal cały drugi set "gonili" wynik, ale przy stanie 23:23 nie skończyli dwóch ataków i rywale objęli prowadzenie 2:0. 

"Trójkolorowi" mogli skończyć spotkanie w trzech setach, choć to podopieczni Heynena wygrywali 19:14, 22:18. Wówczas na własne życzenie doprowadzili do kolejnej emocjonującej końcówki. Po ataku środkowego Nicolasa Le Goffa Francuzi mieli meczbola, ale Mateusz Bieniek, który w trakcie pojedynku zastąpił kontuzjowanego Michała Szalachę, skutecznym atakiem przedłużył spotkanie. Po chwili Polacy wygrali w końcu jedną z wielu przepychanek na siatce, a w kolejnej akcji Jean Patry "nadział" się na blok.

Właśnie ten element był mocną stroną młodej polskiej drużyny, z kolei efektownie i skutecznie ze środka atakował Norbert Huber. Brakowało jednak bardziej agresywnej zagrywki, bowiem rywale nie mieli większego kłopotu z przyjęciem serwisu. W czwartym secie dominacja ekipy Laurenta Tilliego była już wyraźna i "trójkolorowi" mogli sobie dopisać czwarty komplet punktów.

W sobotę Polacy zagrają z Bułgarią (godz. 10.00 czasu polskiego), a na zakończenie drugiego turnieju w niedzielę zmierzą się z Chinami (13.00). 

Polska - Francja 1:3 (26:28, 23:25, 26:24, 20:25)

Polska: Łukasik, Huber, Fornal, Komenda, Konarski, Szalacha, Popiwczak (libero) oraz Muzaj, Bieniek, Kwolek

Francja: Patry, Le Goff, Tillie, Louati, Chinenyeze, Brizard, Grebennikov oraz (Lyneel, Carle)