Reporter RMF FM Piotr Glinkowski dotarł do dokumentów nakazujących części właścicieli jednośladów udostępnienie ich policji w razie ogłoszenia mobilizacji lub wybuchu wojny. Zawiadomienia o takiej treści już zostały rozesłane. Policja tłumaczy, że spełnia tyko swój ustawowy obowiązek.

Choć brzmi to jak żart, to jest poparte przepisami. Taki obowiązek nakłada na nas art. 208 ustawy o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej z 1967 roku. Zgodnie z jej zapisami prezydent miasta może przekazać policji pojazd każdego z nas w razie wybuchu wojny. Najpierw musi zostać jednak przeprowadzone postępowanie administracyjne.

Takie postępowanie już rozpoczęto w Siemianowicach Śląskich i Świętochłowicach. Jak usłyszał nasz reporter, urzędnicy wykonują po prostu swoje obowiązki. Muszą przygotować ewidencję pojazdów cywilnych, które mogłyby służyć policji podczas wojny. Tym razem padło na motocykle. Okazuje się, że od paru lat te jednostki, które odpowiadają za obronność kraju, potrzebowałyby w razie konieczności motocyklowych łączników. Stąd taka potrzeba - tłumaczy Michał Tabaka, rzecznik Urzędu Miasta w Siemianowicach Śląskich. Jak dodał zawiadomienia powędrują nawet do kilkudziesięciu motocyklistów.

Cała ewidencja trafi na biurko miejskiego komendanta policji. To na jego wniosek mobilizacja motocyklistów jest przeprowadzana. Jak dowiedział się nieoficjalnie Piotr Glinkowski, to jednak nie policja stoi za tym absurdalnym działaniem. Nasz reporter rozmawiał z dwoma właścicielami jednośladów, którzy takie zawiadomienia już dostali. Mężczyźni, delikatnie mówiąc, są w szoku:

Policja: Spełniamy tylko swój ustawowy obowiązek

Tak policja tłumaczy się z wysyłanych zawiadomień. Jeśli takie zawiadomienie zignorujemy i w terminie 7 dni nie zgłosimy się do Urzędu Miasta, nasz pojazd automatycznie jest wcielany do policji. Jak ustalił Piotr Glinkowski zapotrzebowanie na konkretny środek transportu określają komendanci policji. Mogą to być ciężarówki, terenówki, czy motocykle właśnie. Taka ewidencja regularnie prowadzona jest od czterech lat:

Okazuje się, że ten sam obowiązek PRL-owska ustawa nakłada również na inne służby m.in. na straż graniczną, ABW oraz służbę więzienną. Właściciele wytypowanych pojazdów muszą dbać o ich stan techniczny a sprzedaż bądź wyjazd nim za granicę zgłaszać. W zamian nie otrzymują nic.

Motocykle, których właściciel dostali takie wezwania do najnowszych nie należą. Z pewnością nie są to maszyny bojowe. To jest Choper typowy, czyli motor mało zwrotny. Promień skrętu porównywalny z Ikarusem - mówi jeden z właścicieli jednośladu. Inny dodaje, że być może jego motor przydałby się podczas ucieczki. Mógłby też być idealnym cichym zwiadowcą.

To jednak nie koniec absurdów. Motocykle, gdy zostaną wezwane, mają zostać dostarczone przez właścicieli w dobrym stanie technicznym. Wobec wspomnianego Chopera urzędnicy nie mieli wątpliwości, że w takim właśnie jest. Nie zauważyli, że jego amortyzatory to fikcja oraz że od 23 lat nie jest już produkowany i z częściami może być problem. Na adres fakty@rmf.fm możecie przysyłać zdjęcia wcielanych motocykli.

Wojsku stara ustawa nie przeszkadza

To stara ustawa, ale po kilku nowelizacjach nie ma potrzeby jej dalszych zmian - tak o przepisach mówi rzecznik resortu obrony. Zdaniem wojskowych nie ma potrzeby ich zmieniać, bo oprócz ustawy, która była już nowelizowana, są jeszcze rozporządzenia rady ministrów – ostatnie z 2003 r., uaktualnione dwa lata temu. Jak przekonuje podpułkownik Tomasz Mazurek ze Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, armia nie rekwiruje wszystkich pojazdów, najpierw ocenia ich przydatność.

Co ciekawe, wojsko i inne służby nie mogą zająć pojazdów należących m.in. do Sejmu, Senatu, bibliotek, przedszkoli, parków narodowych, świątyń, domów modlitwy czy muzeów.

Obowiązki i ulgi?

Ustawa nakłada na właścicieli pożądanych przez państwo pojazdów wiele obowiązków. Czy przysługują im jednak jakieś ulgi? Gdybyśmy cofnęli się do lat 80. wówczas tak. Szczęśliwym właścicielom motocykli, które wpadły w oko samorządom, przysługiwało wtedy zwolnienie z podatku od środków transportu. Jednak te przepisy zmieniły się i podatek o takiej masie płacą tylko właściciele aut o masie powyżej 3,5 tony. To właśnie im obecnie przysługuje wspominana ulga.