Wielka frajda jeszcze przed wejściem na stadion, uśmiechy i ekscytacja w długiej kolejce do szatni. Potem już tylko ubranie niebiesko-białych strojów i wejście na murawę - tę samą, na której grają ich ulubieni piłkarze. Mniej więcej tak wyglądał początek kwietniowej lekcji futbolu, która odbyła się na stadionie Lecha Poznań przy Bułgarskiej. Lekcji wyjątkowej, bo będącej próbą pobicia rekordu Guinessa w prowadzeniu lekcji dla jak największej grupy dzieci. Całość skrupulatnie kontrolowała specjalna komisja, która przez blisko pół roku trzymała małych piłkarzy i klub w niepewności. W końcu jednak do Poznania dotarły długo wyczekiwane wieści. Udało się pobić rekord!

Choć biuro Księgi Rekordów Guinessa oficjalnie tego nie potwierdza, z informacji Lecha Poznań wynika, że to pierwszy polski klub piłkarski, który podjął się tego typu wyzwania.

To jest duży sukces, z którego bardzo się cieszymy. Tak się przyjęło, że znalezienie się na kartach Księgi Rekordów Guinessa to jest zawsze duże wydarzenie. To coś co było powiązane z jednej strony z naszą działalnością piłkarską, ale z drugiej strony wychodziło też poza sam mecz, poza same rozgrywki pierwszej drużyny. Guiness nie ujawnia takich informacji, ale z naszego rozeznania wynika, że jesteśmy pierwszym polskim klubem, który w takim gronie się znalazł, więc tym bardziej wielka radość - mówi w rozmowie z RMF FM Wojciech Terpiłowski z działu promocji Lecha Poznań.

W lekcji futbolu przy Bułgarskiej wzięło udział w sumie 705 dzieci. Młodym entuzjastom futbolu w biciu rekordu towarzyszył też idol niejednego z nich - grający w Lechu na pozycji pomocnika, z "6" na koszulce Łukasz Trałka.

Oprócz samego faktu bicia rekordu, sama obecność dla dzieci na murawie była ogromną frajdą, co z resztą było widać na ich twarzach. Cała murawa była podzielona specjalnymi znacznikami na specjalne moduły, trochę pracy to wymagało żeby się przygotować, ale uczestnicy się pomieścili. Nam też udało się dopiąć wszystkich formalności, musieliśmy to bardzo dokładnie udokumentować, bo Guiness jest bardzo rygorystyczny w kwestiach bicia rekordu - dodaje Wojciech Terpiłowski.

Lech Poznań czeka jeszcze na nadesłanie specjalnego certyfikatu potwierdzającego rekord. 

(ph)