Koniec z kierunkami zamawianymi na uczelniach. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego przyznaje, że pomysł był błędem i zapowiada, że będzie płacić uczelniom technicznym za nauczanie konkretnych, potrzebnych pracodawcom umiejętności. Na początek przeznaczy na to 50 milionów złotych.

W raporcie punktującym błędy ministerstwa eksperci krytykują fakt, że nie sprawdził się system zajęć wyrównujących dla osób słabszych z przedmiotów ścisłych. Było ich za mało i tylko na pierwszym roku.

Lista kierunków nie była ponadto aktualizowana i dostosowana do potrzeb rynku pracy.

Zawiodła też współpraca z pracodawcami, szczególnie na początku wdrażania pomysłu. Tylko co czwarta uczelnia sprawdziła, czy są chętni do zatrudnienia absolwentów. 

Poza tym studenci kierunków zamawianych często przerywali naukę. Z raportu wynika, że maturzyści wybierali się na takie studia często po to, by zdobyć atrakcyjne stypendium. Potem okazywało się, że kierunki nie spełniają ich oczekiwań i że nie są w stanie pogodzić nauki z pracą.

(mal)