Około 5 milionów złotych odszkodowania stołeczny ratusz będzie musiał zapłacić spadkobiercy działki u zbiegu ulic Trębackiej i Focha - ustaliła reporterka RMF FM Magdalena Gawlik. Właśnie w tym miejscu ma stanąć pomnik upamiętniający ofiary katastrofy smoleńskiej. Lokalizację zatwierdziła już rada miasta, a prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz zapowiada, że monument pojawi się w ciągu dwóch lat.

Jak dowiedziała się nasza reporterka, były właściciel nie zgłosił się w odpowiednim terminie po działkę i zgodnie z prawem przysługuje mu teraz wyłącznie odszkodowanie. Rzecznik ratusza Bartosz Milczarczyk zapewnia, że nawet gdyby były właściciel nie był zadowolony z jego wysokości i sprawa miałaby trafić do sądu, to w żaden sposób nie wpłynie to na dotrzymanie terminu budowy pomnika. Monument ma powstać w ciągu 2 lat.

Wysokość odszkodowania wyliczył niezależny rzeczoznawca, a procedura ruszyła na długo przed tym, jak działkę wybrano na lokalizację pomnika. Ta procedura wydawania decyzji odszkodowawczej jest prowadzona zupełnie niezależnie od tego, jakie przeznaczenie ma mieć ten fragment gruntu - dodaje rzecznik.

Jak wyjaśnia Milczarczyk, 2 lata w zupełności wystarczą, by postawić w tym miejscu pomnik, bo mniej więcej tyle zazwyczaj trwają w Warszawie tego typu przedsięwzięcia. W ciągu kilkunastu dni zostanie powołana komisja konkursowa, która przygotuje specyfikację tego konkursu tak, aby mogli już do niego przystępować architekci - precyzuje.

Część rodzin ofiar katastrofy jest jednak przeciwko lokalizacji pomnika; oprotestowali ją także radni Prawa i Sprawiedliwości. Również wśród Warszawiaków trudno znaleźć zwolenników stawiania monumentu na wybranym przez miasto skwerze. To miejsce ma się nijak do katastrofy smoleńskiej - ocenia jeden z mieszkańców. Postawienie tu pomnika będzie abstrakcją. Ludzie wyprowadzają tu psy, stają tu autobusy. Chyba jedynym argumentem za jest bliskość Pałacu Prezydenckiego - dodaje.

(abs)