Górale z Podbeskidzia wypowiadają wojnę Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Chodzi o drogę ekspresową S-69 z Milówki do Zwardonia, która zdaniem mieszkańców jest źle zrobiona. W przygotowaniu jest już pozew zbiorowy przeciwko dyrekcji. Dodatkowo mieszkańcy zapowiadają okupację siedziby śląskiej GDDKiA. Chcą także odwołania dyrektorki oddziału. GDDKiA odpiera zarzuty. Wykonawca drogi S69 nie popełnił żadnego błędu - twierdzi.

Wcześniejsze rozmowy nie przyniosły żadnych efektów, a problemów związanych z drogą jest bez liku. GDDKiA twierdzi, że droga została zbudowana według wcześniej zatwierdzonego projektu. O co w takim razie chodzi mieszkańcom? Dorota Marzyńska ze śląskiego oddziału generalnej dyrekcji nie wie.

Jak opowiada sołtys wsi Szare, na działkach mieszkańców nadal zalega ziemia, wykorzystywana podczas budowy trasy. To zgodnie z wcześniej podpisanymi umowami. Jest to również zgodne z prawem - odpowiada Marzyńska.

Kolejny problem to regulacja rowów odwadniających i źle zrobione zbiorniki odparowujące z, jak twierdzą lokalne władze, nielegalnymi odpływami. W całej okolicy śmierdzi. Woda zamiast być odprowadzana, przy każdym deszczu zalewa działki mieszkańców.

Odpowiedź dyrekcji brzmi: odpływy są zrobione dobrze. Dobrze, bo zgodnie z projektem.

Jak opowiada sołtys wsi Laliki o fuszerce ma świadczyć także brak chodników oraz pękający i rozchodzący się nowy asfalt. W pozwie, który do sądu trafi w ciągu dwóch tygodni, mieszkańcy domagają się odszkodowań. W tym samym czasie na biurku ministra Grabarczyka pojawi się wniosek o odwołanie dyrektorki śląskiego oddziału dyrekcji. Okupację siedziby zaplanowano na koniec maja.

Jak powiedziała rzeczniczka, generalna dyrekcja wychodzi naprzeciw mieszkańcom i jest gotowa do rozmów. Reporter RMF FM usłyszał jednak, że nikt nie pojedzie do Milówki, bo oni doskonale wiedzą jak ten teren wygląda. Wszystko wskazuje więc na to, że sprawa skończy się w sądzie.