Rysunki Popey’a czy napisy: "Hitler, you bastard", "Good old Churchill give Germans hell!" wykonane przez brytyjskich jeńców wojennych można znaleźć tylko w jednym miejscu - w podziemiach Fortu XI Twierdzy Toruń. To kolejny przystanek naszej wycieczki po schowanych pod ziemią zakątkach tego miasta.

Fort XI znajduje się przy ulicy Poznańskiej, jest standardową twierdzą artyleryjską - został zbudowany w latach 1877-1884. Jego zadaniem była obrona lewobrzeżnej części Torunia. Załoga fortu składała się z aż 650 artylerzystów i jednego batalionu piechoty.

Wejście do Fortu XI nie jest proste. Twierdza należy do prywatnego właściciela, więc najpierw trzeba uzyskać jego zgodę - to jednak dopiero początek drogi.  Lepiej nie wybierać się tam na własną rękę - olbrzymia budowla jest od lat niezagospodarowana, a co za tym idzie - niebezpieczna. Nie brakuje tam niezabezpieczonych schodów, wysokich przejść pozbawionych barierek - słowem miejsc, w których można bez trudu złamać nogę. Bezpieczne zwiedzanie jest jednak możliwe - wystarczy zwrócić się do jednego z toruńskich przewodników, którzy znają forty jak własną kieszeń.

Biblioteka na ścianie

Warto się jednak wysilić - to dlatego, że w Forcie XI można na własne oczy zobaczyć napisy i rysunki, które pozostawili po sobie więźniowie, przetrzymywani tam przez Niemców podczas II Wojny Światowej.  Angielscy i francuscy jeńcy wypełnili ściany fortu wizerunkami kobiet, emblematami jednostek wojskowych, rysunkami religijnymi a nawet... partiami gry w kółko i krzyżyk.

Na ścianach można znaleźć inicjały, a nawet całe nazwiska przetrzymywanych w forcie żołnierzy, wiersze, modlitwy, oraz napisy takie jak "let me out you bastards" ("wypuśćcie mnie, dranie") albo "Scotland forever!".

 Przychodzę tutaj z grupami Brytyjczyków, Australijczyków, Francuzów - opowiada Paweł Bukowski, przewodnik z Torunia - to rodziny przetrzymywanych tu podczas wojny jeńców. Ich reakcje są bardzo emocjonalne, często zwiedzaniu towarzyszą łzy, wspomnienia, zdarzyło się, że cytowano wiersze, śpiewano piosenki... - dodaje.

Historia się sypie

Niestety - z roku na rok napisów i rysunków jest coraz mniej. To dlatego, że nie są w żaden sposób zakonserwowane i po prostu odpadają ze ścian razem z tynkiem. Od lat Fort XI stoi pusty, narażony na działanie wandali i złomiarzy, którzy systematycznie rozkradają metalowe elementy. Swoje robią też wilgoć i przede wszystkim upływający czas. ­To lekcja historii na żywo, która niestety zanika na naszych oczach, i to jest smutne - mówi Paweł Bukowski - pewnie gdyby nie pasjonaci fortyfikacji, przewodnicy, rodziny jeńców, to kto wie, czy historia tych napisów nie skończyłaby się wcześniej. Stąd apel, żeby dbać, odwiedzać, dokumentować i działać.

Mimo że Fort XI jest wpisany do rejestru zabytków, ani jego właściciel, ani miasto nie robią nic, by ratować historyczne napisy, które znajdują się w środku. Nie pomaga nawet ogromne zainteresowanie ze strony Brytyjczyków czy Australijczyków, którzy - jak powiedział nam Paweł Bukowski - cały czas chętnie odwiedzają to miejsce.

(abs)