Co najmniej 50 osób zginęło w stolicy Liberii. W Monrowii doszło do starć opozycji z wojskami prezydenta Charlesa Taylora. Według ostatnich doniesień w budynek ambasady amerykańskiej trafił pocisk moździerzowy. Do Monrowii dotarł oddział amerykańskich marines, który wzmocni ochronę ambasady.

Jeden z pocisków trafił w magazyn; drugi w pobliski budynek, gdzie znajduje się stanowisko liberyjskiej ochrony amerykańskiej placówki dyplomatycznej. Dwaj agenci ochrony zostali ranni. Z ambasady ewakuowano 23 osoby.

Od kilku dni w Liberii toczą się zacięte, krwawe walki między rebeliantami a siłami prezydenta Charlesa Taylora. Zamieszki wybuchły, gdy prezydent - pomimo obietnicy - nie wyjechał z kraju i nie złożył urzędu. Taylor doszedł do władzy w Liberii w wyniku wojny domowej w 1997 roku. Pod naciskiem Stanów Zjednoczonych obiecał podać się do dymisji i wyjechać do Nigerii.

20:15