Krakowska prokuratura umorzyła śledztwo ws. porwania i zabójstwa w 1992 r. poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary – pisze „Gazeta Wyborcza”. Prokuratura wycofała zarzuty wobec podejrzanych i umorzyła śledztwo, bo swoje zeznania odwołał najważniejszy świadek. Jak dowiedział się reporter RMF FM, umorzenie wątku byłych ochroniarzy nie będzie miało wpływu na proces Aleksandra Gawronika, który jest oskarżony o podżeganie do zabójstwa Ziętary.

Śledztwo wznowione cztery lata temu. Zostało umorzone 31 grudnia. Prokurator Piotr Kosmaty uznał, że kierując do sądu akt oskarżenia, skazywałby się na porażkę, a możliwości zebrania kolejnych dowodów się wyczerpały - pisze "Gazeta Wyborcza".

Jarosław Ziętara, dziennikarz "Gazety Poznańskiej", zaginął we wrześniu 1992 r. w drodze do pracy. Poznańska prokuratura nie potrafiła wyjaśnić, co się z nim stało. Dwa razy umarzała śledztwo. Kosmaty przejął je dopiero w 2011 r., po apelu redaktorów naczelnych ogólnopolskich mediów. Jest przekonany, że Ziętara został uprowadzony i zamordowany.

W połowie ubiegłego roku Kosmaty oskarżył byłego biznesmena i senatora Aleksandra Gawronika o podżeganie do zabójstwa dziennikarza. Miał do tego namawiać podczas spotkania w siedzibie Elektromisu, firmy innego biznesmena Mariusza Świtalskiego.

Kosmaty postawił też zarzuty Mirosławowi R., "Rybie", oraz Dariuszowi L., "Lali", byłym ochroniarzom Elektromisu, którzy mieli porwać Ziętarę i pomóc w jego zabójstwie.

Gawronik czeka na rozpoczęcie procesu, ale ochroniarze przed sądem nie staną. Obciążające podejrzanych zeznania odwołał świadek incognito. Wcześniej był pewny, że widział, jak "Ryba" i "Lala" porywają Ziętarę, wciągając go do radiowozu. Potem stwierdził, że nie jest pewny tego, co widział.

Jego relacji nie potwierdził też drugi świadek incognito, choć wcześniej śledczy dostali informacje, że to zrobi.

Więcej o powodach decyzji prokuratury przeczytacie w "Gazecie Wyborczej".

(mpw)