Skandalicznie niskie kary, wysokie koszty badań. W praktyce to my podatnicy już teraz płacimy za osoby, które palą odpadami. Podwójnie: bo swoim zdrowiem, wdychając smog i pieniędzmi.

Okazuje się że koszty badań tego, co znajdowało się wcześniej w palenisku, przewyższają opłaty sądowe i mandaty.

Krakowscy radni jednogłośnie przegłosowali rezolucję dotyczącą zmian w ustawie o odpadach. Apelują głównie o zaostrzenie kar.

W tym przypadku jest tak, że straż miejska, jeżeli od razu jest w stanie stwierdzić palenie tych odpadów, a więc na przykład jakaś spalona folia będzie w piecu, to może nałożyć mandat w wysokości od 20 - 500 złotych. Następnie, jeżeli są podstawy, to pobiera próbkę i kieruje to do analizy - analiza kosztuje 1000 złotych. Jeżeli się potwierdzi wynik, a więc potwierdzi się, że dany delikwent pali odpadami, kieruje sprawę do sądu.. No a w sądzie zazwyczaj z tych 11 przypadków, które były w tamtym sezonie grzewczym, te kary grzywny wynosiły gdzieś średnio 200, 300 złotych, w tym 100 złotych postępowanie, no i około 100 złotych grzywna. W tych przypadkach nie ma dotkliwości kary -  podkreśla Wojciech Krzysztonek radny miasta z klubu PO.

Chcemy także, aby sprawy w sądach za spalanie chemikaliów i śmieci nie były umarzane. Ważne jest współdziałanie wielu instytucji i różnych metod, by powietrze w Krakowie znacząco się poprawiło - dodaje Michał Drewnicki z klubu PiS.

Wyniki kontroli Straży Miejskiej

W sezonie 2015-2016 strażnicy miejscy przeprowadzili 3500 kontroli: pobrali 28 prób popiołów, by ustalić czy w instalacji doszło do palenia odpadów. Po analizie laboratoryjnej, w 11 przypadkach stwierdzono obecność substancji zabronionych w procesie spalania. Skierowano wnioski o ukaranie sprawców. Grzywny orzeczone w postępowaniach sądowych wynosiły od 50 do 600 złotych. Dodatkowo sądy obciążały sprawców kosztami postępowania 80 - 110 złotych.

Koszt badania jednej próby popiołu wynosi tymczasem około 1000 złotych.

(e, mal)

Przemysław Błaszczyk

RMF MAXXX