Wyborcy wybierają, a wybrani i tak sami się potem dobierają. Czasem dobierają jak w korcu maku. Był już duet egzotyczny, czyli koalicja SLD i Samoobrony w Lublinie. Teraz w Koszalinie powstał egzotyczny tercet, czyli sojusz POPiS-u i Samoobrony.

W Koszalinie koalicję zawiera Samoobrona z komitetem Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości. W mieście, które uchodziło dotąd za bastion SLD, wybory prezydenckie wygrał, i to w pierwszej turze, Mirosław Mikietyński z POPIS-u. A jego zastępcą będzie... człowiek Andrzeja Leppera.

Egzotyczna koalicja zawiązuje się w niemal sielankowej atmosferze. Mirosław Mikietyński, prawicowy prezydent Koszalina twierdzi, że radni Samoobrony naprawdę chcą działać na rzecz i w imieniu mieszkańców tego miasta.

Ojciec zaskakującej koalicji, poseł Samoobrony Jan Łączny, przyznaje, że PO i jego partii nie zawsze jest po drodze. Różnic jest wiele – choćby sprawa wejścia do Unii Europejskiej. Mimo to poseł wierzy, że problemy można rozwiązać, tylko trzeba mądrych ludzi: W każdej partii są ludzie mądrzy i mniej mądrzy. I z tymi mądrymi ja staram się szukać porozumienia.

Polityczni partnerzy zgodnie zapewniają, że liczy się przede wszystkim dobro mieszkańców Koszalina. Jednak rachunek jest prosty. W radzie miasta zasiądzie 25 radnych. 10 ma POPiS. Jeżeli chce rządzić miastem, potrzebuje Samoobrony.

15:45