Polka, która została porwana przez kryminalistów w Czadzie, a następnie uwolniona przez francuskich żołnierzy, wróciła do Polski - poinformował Władysław Kosiniak-Kamysz. Minister obrony narodowej podziękował wszystkim, którzy byli zaangażowani w akcję uwolnienia polskiej obywatelki.

Wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował, że uwolniona we wtorek polska lekarka - porwana wcześniej w Czadzie - jest już w domu. Podziękował ministrowi bezpieczeństwa publicznego i imigracji Czadu generałowi Mahamatowi Charfadine'owi Marguiemu za kierowanie akcją uwolnienia.

"Uwolniona Polka już w domu. Dziękuję ministrowi ds. Bezpieczeństwa Publicznego i Imigracji, gen. M. Ch. Marguiemu za kierowanie akcją uwolnienia oraz żołnierzom i funkcjonariuszom sił zbrojnych i struktur bezpieczeństwa Czadu, za profesjonalne, skuteczne i szybkie działanie" - napisał na X (dawniej Twitter) Władysław Kosiniak-Kamysz.

Do sprawy odniosło się również Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Resort słowami rzecznika Pawła Wrońskiego poinformował, że rządowy samolot Gulfstream z polską lekarką na pokładzie, a także członkami grupy zajmującej się uwalnianiem osób i opieką nad tymi osobami, wylądował o godz. 6:20 na warszawskim lotnisku Okęcie.

Jak dodał, "pani doktor jest zdrowa, aczkolwiek ciężko zniosła ostatnie przeżycia, ponieważ przez parę dni znajdowała się w niebezpieczeństwie, w niewoli". Rodzina poprosiła nas o to, aby przekazać prośbę o maksymalne zachowanie jej prywatności - zaznaczył rzecznik MSZ.

Porwanie polskiej lekarki w Czadzie

Polska lekarka została uprowadzona w piątek 9 lutego ze szpitala Saint-Michelle w mieście Dono Manga na południu tego kraju, gdzie pracowała jako wolontariuszka. Placówka jest administrowana przez międzynarodową katolicką organizację humanitarną Caritas.

Porwania dokonało trzech uzbrojonych mężczyzn. Wykorzystali moment, gdy w szpitalu nie było chroniących placówkę żołnierzy, którzy oddalili się na piątkową modlitwę. Napastnicy porwali Polkę i jej kolegę z Meksyku, a następnie uciekali motocyklami. Z tego powodu prawdopodobnie porzucili Meksykanina, zabierając dalej tylko kobietę.

Kilka dni później - we wtorek 13 lutego - minister spraw zagranicznych poinformował, że kobieta została uwolniona. "Jest cała i zdrowa, co przekazałem telefonicznie jej najbliższym" - przekazał wówczas szef dyplomacji we wpisie na X (dawniej Twitter).

Następnego dnia rzecznik MSZ Paweł Wroński ujawnił, że porywacze ukrywali się w terenie leśnym, trudno dostępnym dla służb. Byli jednak obserwowani, także z powietrza, co pozwoliło na ich namierzenie i przeprowadzenie operacji przejęcia porwanej Polki.

W akcję zaangażowane było wojsko Czadu i żołnierze z Francji. Porywacze porzucili samochód, którym jechali, ponieważ zabrakło im paliwa. Uciekali pieszo. Doszło do wymiany ognia. Na szczęście Polka nie została ranna.

Media w Czadzie napisały, że wszyscy porywacze zostali "zneutralizowani", co oznacza, że nie żyją. Według portalu informacyjnego Al Wihda, minister bezpieczeństwa publicznego i imigracji Czadu generał Mamat Charfadine Margui potwierdził, że wojskowa operacja uwolnienia porwanej polskiej lekarki była szeroko zakrojona. Doszło do niej we wtorek ok. godz. 3:00 w lesie równikowym w odległości około 10 kilometrów od miejscowości Dono Manga.

Kolejne takie porwanie w Afryce

MSZ tłumaczy, że to nie pierwsze porwanie naszych rodaków w tej części Afryki w ostatnim czasie. Był przypadek porwania w Libanie, zdarzył się również w Zachodniej Afryce, która w tej chwili staje się coraz mniej stabilnym miejscem, między innymi w Burkina Faso. Było również parę innych sytuacji niebezpiecznych. Za każdym razem nasze służby konsularne i dyplomatyczne działają, za każdym razem udaje się nam te sprawy rozwiązać bez szczególnego rozgłosu - powiedział rzecznik MSZ Paweł Wroński.

Resort dyplomacji apeluje więc, by powstrzymać się od podróży do krajów Afryki Zachodniej. Jak dodał Wroński, nadal są jednak biura podróży, które oferują wyjazdy w miejsca niebezpieczne.