"Jeśli pani Kopacz nie będzie chciała być premierką, tylko panią premier, to musimy to zaakceptować. Ja sama wolę pani premier, bo moim zdaniem to niczego kobiecie nie ujmuje. Ale absolutnie nie premiera" – mówi językoznawczyni dr hab. Katarzyna Kłosińska.

Kiedy Ewa Kopacz zostanie szefem rządu, oficjalnie będziemy mówić o niej pani premier.

Tak jak pani minister czy pani prezydent. Bo rzeczowniki premier, minister, prezydent są rodzaju męskiego i żeńskiego. Czyli ten premier jako rzeczownik męski i ta premier jako rzeczownik żeński. Jako rzeczownik męski odmienia się: ten premier, nie ma tego premiera. Jako rzeczownik żeński: ta premier, nie ma tej premier, widzę tę premier itd. I moim zdaniem w kontaktach oficjalnych to jest jedyna dopuszczalna forma - tłumaczy Kłosińska.

Językoznawczyni dodaje, że potocznie będzie można używać sformułowania premierka, natomiast absolutnie rażąco brzmiałoby premiera. Bo mówimy dziennikarka nie dziennikara, lekarka nie lekara. Kłosińska dodaje, że to jest niejednoznaczna forma. To może być wręcz mylące, bo może oznaczać pierwsze wystąpienie pani Kopacz.

Więcej na ten temat w najnowszej "Gazecie Wyborczej". Tam także przeczytacie:

- Tusk: idźcie do Kopacz

- Plan dla Europy