W próbkach mięsa wołowego z trzech polskich zakładów produkcyjnych wykryto końskie DNA. Chodzi o zakłady w województwach: mazowieckim, łódzkim i warmińsko-mazurskim. Reporterzy RMF FM alarmowali, że nie wiadomo, co stało się z prawie tysiącem ton końskiego mięsa, które sprowadziła do Polski jedna z prywatnych firm.

Na razie nie podajemy nazw tych zakładów, gdyż trwają ustalenia dotyczące źródła pochodzenia tego mięsa - poinformował Janusz Związek Główny Inspektorat Weterynarii.

Dodał, że takie wyniki uzyskano po przebadaniu 121 próbek mięsa deklarowanego jako wołowe. Natomiast kolejne 80 próbek nadal są badane w laboratorium.

Sprawa została zgłoszona do prokuratury. Najprawdopodobniej w piątek po południu będziemy mieli jakieś wyniki z naszego dochodzenia. Jeśli tak będzie, to ujawnimy źródło pochodzenia dostaw, czyli - kto ewentualnie dostarczył to fałszywe mięso - powiedział Związek.

Konina mogła trafić do Europy z polskiej firmy

Reporterzy RMF FM jako pierwsi alarmowali, że prokuratura oraz służby weterynaryjne sprawdzają, co stało się z prawie tysiącem ton końskiego mięsa, które sprowadziła do Polski jedna z prywatnych firm. Konina mogła zostać przerobiona i wysłana do Europy Zachodniej. Według ustaleń naszych dziennikarzy, olbrzymie ilości końskiego mięsa sprowadziła jedna z firm z południa Polski. Towar kupowano u rumuńskich dostawców.

Już w polskim zakładzie koninę poddawano wstępnej obróbce. Nie ma jednak żadnych dokumentów potwierdzających, gdzie mięso ostatecznie trafiło. Właściciele zakładu utrzymują, że wywozili koninę na Słowację i tam sprzedawali bez żadnych paragonów.

Służby weterynaryjne podejrzewają jednak, że część sprowadzonego do Polski mięsa końskiego została wymieszana z mięsem wołowym. Taki półprodukt mógł trafić do innych krajów europejskich.

Polska sieć IKEA wstrzymała sprzedaż mrożonych klopsów

Polska sieć IKEA wstrzymała sprzedaż mrożonych klopsów pochodzących od szwedzkiego dostawcy. Ma to związek z doniesieniami, że w mięsie przez nią sprzedawanym mogła znaleźć się konina.

Klopsiki, które miały być sprzedawane, są przechowywane w mroźni w oczekiwaniu na wynik badań laboratoryjnych - powiedziała Małgorzata Jezierska z biura prasowego IKEA Polska. Dodała, że klopsy sprzedawane w restauracjach IKEI pochodzą od innego dostawcy, który zapewnił firmę, że nie ma w nich końskiego mięsa.

(j.)