Zaśnięcie kierowcy tira mogło być przyczyną wczorajszego karambolu na autostradzie A4 pod Opolem. To wstępne ustalenia policji, która wyjaśnia okoliczności wypadku. Ruch na autostradzie w obu kierunkach udało się przywrócić dopiero około południa, po ponad 16 godzinach.

Za przypuszczeniami, że kierowca tira zasnął, przemawiają ślady w miejscu wypadku. On sam także nie wyklucza, że najprawdopodobniej tak było.

Prowadzona przez niego ciężarówka jechała od strony Wrocławia. Przebiła się przez bariery i zderzyła z innymi autami. Mężczyzna został już wypisany ze szpitala. Teraz czeka na przesłuchanie przez policję.

W karambolu brało udział pięć pojazdów. Wszystkie spłonęły. Najprawdopodobniej zapaliły się po tym, jak na drogę wylało się paliwo. Muszą to jeszcze potwierdzić ekspertyzy. Policja zakończyła natomiast na miejscu zbieranie śladów.

Jedna osoba zginęła, a dziewięć zostało rannych

Przez całą noc ruch na autostradzie był zablokowany. Dopiero po godz. 6, po ponad 10 godzinach od wypadku, przywrócono go w kierunku Katowic, a około południa - w kierunku Wrocławia. Utrudnienia mogą jednak potrwać przez cały dzień, bo nawierzchnia jest w miejscu wypadku uszkodzona. Zniszczone i połamane są też m.in. energochłonne bariery.

Do karambolu doszło wczoraj po godz. 20 na wysokości Przysieczy. Zderzyły się trzy samochody osobowe, bus i dwie ciężarówki. Wszystkie pojazdy stanęły w płomieniach.

Zginął 79-letni kierowca peugeota, a dziewięć osób zostało niegroźnie rannych i trafiło do szpitala. Wśród uczestników wypadku była m.in. rodzina z trójką dzieci jadąca mazdą.

INTERWENCJA RMF FM. Nasi dziennikarze pomogą Wam rozwiązać problem. Czekamy na Wasze zgłoszenia.