Dwie osoby, w tym kierowca ciężarówki, odpowiedzą przed sądem za marcowy wypadek w Przybędzy w okolicy Żywca. Będący w złym stanie technicznym samochód ciężarowy zderzył się wtedy z busem, którym górnicy wracali do domów. Zginęło osiem osób, a dziesięć zostało rannych.

Głównym oskarżonym jest Janusz S., który kierował wtedy ciężarówką. Grozi mu do 8 lat więzienia. Zdaniem śledczych nieumyślnie spowodował katastrofę w ruchu lądowym, zagrażającą życiu i zdrowiu wielu osób.

Prokuratura podkreśliła w akcie oskarżenia, że mężczyzna naruszył zasady bezpieczeństwa, gdyż zestaw, który prowadził, był w złym stanie technicznym. Naczepa została źle połączona z ciągnikiem. Kierowca jechał także zbyt szybko, przez co naczepa straciła stabilność toru ruchu. Zjechała wtedy na przeciwległy pas i zderzyła się z prawidłowo jadącym busem, który wiózł pasażerów.

Drugim z oskarżonych jest natomiast diagnosta jednej ze stacji badań pojazdów Roman S., który dopuścił do ruchu uszkodzoną przyczepę. Prokuratorzy wyszczególnili, że miała "wadliwie wykonane spawania pęknięć ramy, zużyte opony, niesprawny układ hamulcowy i brak świateł obrysowych". Grozi mu do 2 lat więzienia.

Wracali do domów z kopalni

Do wypadku doszło 28 marca tego roku. W busie znajdowali się górnicy, którzy wracali do domów z kopalni "Mysłowice-Wesoła". Na miejscu zginęło sześciu z nich oraz kierowca. Ósma osoba zmarła w szpitalu. Dziesięć osób zostało rannych.