Kazimierz Kujda twierdzi, że nie podpisał zobowiązania do współpracy z SB: w wywiadzie dla tygodnika "Sieci" mówi, że podpisał "deklarację prowadzenia dialogu w zakresie gospodarki, energetyki, spraw naukowych". Kujda, jeden z najbliższych współpracowników prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, od 2015 roku stał na czele Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej: do dymisji podał się po medialnych doniesieniach o jego współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa PRL.

Na początku lutego o współpracy Kazimierza Kujdy z SB napisali, przedstawiając m.in. zawartość teczek, dziennikarze "Gazety Wyborczej" i Onetu. "Rzeczpospolita" podała, że Kujda "widnieje w jawnym już inwentarzu IPN jako tajny współpracownik o pseudonimie Ryszard, który współpracę miał rozpocząć w 1979 roku w Siedlcach - zgadza się jego data urodzenia". Gazeta donosiła również, że w 2002 roku teczka Kujdy trafiła do zbioru zastrzeżonego IPN.

Teraz w rozmowie z tygodnikiem "Sieci" Kazimierz Kujda mówi, że w jego teczce z IPN nie ma deklaracji współpracy, ponieważ jej nie podpisał, i że podpisany przez niego dokument wykluczał "sporządzanie donosów czy informacji o innych osobach".

Przekonuje również, że fragmentu o zachowaniu kontaktów z SB w tajemnicy nie potraktował poważnie.

O pseudonimie Ryszard nadanym mi przez esbeków nie miałem pojęcia - zaznacza.

Odnosząc się do okoliczności podpisania tego dokumentu, tłumaczy, że został wciągnięty siłą do pokoju hotelowego, a tam był straszony i szantażowany, kiedy odmawiał podpisania deklaracji współpracy.

Nie byłem tajnym współpracownikiem SB, jeżeli pod tym określeniem rozumie się podpisanie zobowiązania do współpracy, przyjęcie pseudonimu oraz chęć szkodzenia innym - przekonuje Kujda w wywiadzie.

Jak mówi, do kontaktów z SB dochodziło tylko przy odbieraniu i oddawaniu paszportu.

Relacje z wyjazdów za granicę, do pisania których byłem zmuszony, podpisywałem swoim imieniem i nazwiskiem. Miały one charakter całkowicie neutralny i nikomu nie szkodziły - dodaje.

Twierdzi również, że kontakty z SB zakończył w maju 1983 roku, a w dokumentach jest "wiele zmyśleń, co potrafi udowodnić".

Nie dałem im się, nie zmusili mnie do współpracy, nie poszedłem na brudny kompromis - przekonuje Kazimierz Kujda w rozmowie z tygodnikiem "Sieci".

Bliski współpracownik prezesa PiS, bohater jednej ze słynnych taśm Kaczyńskiego

Kazimierz Kujda należy do najbliższych współpracowników prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. W przeszłości dwukrotnie - w latach 1995-98 i 2008-15 - pełnił funkcję prezesa zarządu spółki Srebrna. O tej powiązanej ze środowiskiem Prawa i Sprawiedliwości spółce stało się ostatnio głośno za sprawą opublikowanych przez "Gazetę Wyborczą" tzw. taśm Kaczyńskiego.

W jednej z podsłuchanych i nagranych rozmów uczestniczył Kazimierz Kujda: w czerwcu 2018 roku prezes NFOŚiGW spotkał się w siedzibie Funduszu z austriackim biznesmenem Geraldem Birgfellnerem, którego firmy przygotowywały na zlecenie Srebrnej inwestycję w centrum Warszawy: budowę bliźniaczych wież K-Towers.

Na czele Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej Kazimierz Kujda stanął w 2015 roku. Wcześniej kierował Funduszem dwukrotnie: w latach 2000-02 oraz 2006-08.