Aplikacja stworzona na potrzeby quizu Polityczna Liga Mistrzów promowanego na oficjalnej stronie kancelarii premiera zbiera dane o jego uczestnikach i ich znajomych. Konkurs umieszczony w serwisie Facebook działa niezgodnie z oficjalnym regulaminem konkursu i zasadami portalu społecznościowego. Sprawą zajmuje się już Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych.

Z oficjalnej strony KPRM do prywatnej firmy zagranicznej

W poniedziałek na pierwszej stronie oficjalnej internetowej witryny Kancelarii Prezesa Rady Ministrów pojawiło się zaproszenie do udziału w quizie Polityczna Liga Mistrzów. Kliknięcie na banner na pierwszej stronie prowadzi do podstrony, gdzie dowiadujemy się, że quiz nie został umieszczony na stronie KPRM, ale na jej facebookowym profilu. Tam trafiamy też na przekierowanie do FB, gdzie natychmiast wita nas komunikat, że aplikacja KPRMQUIZTEST otrzyma następujące informacje; Twój profil publiczny, listy znajomych oraz adres e-mail;


Niezgodnie z zasadami FB

Aplikacja daje wybór OK i Anuluj. Próby wycofania się, jeśli ktoś nie życzy sobie udostępniania tych danych, po kilku nieudanych próbach prowadzą jednak do tablicy informacyjnej Facebooka, z której treści wynika, że jeśli utknęliśmy w aplikacji, która ciągle prosi o informacje na nasz temat i nie pozwala odrzucić tego komunikatu, to działa ona NIEZGODNIE Z ZASADAMI FACEBOOKA. Administrator prosi o zgłoszenie tego do FB.

Niezgodnie z regulaminem KPRM

Sprawdzenie przygotowanego przez KPRM regulaminu quizu Polityczna Liga Mistrzów [Kliknij, by przeczytać regulamin] prowadzi do jeszcze bardziej zastanawiających wniosków. Dokument jako organizatora konkursu podaje Kancelarię Prezesa Rady Ministrów, podkreśla też, że każdy uczestnik konkursu musi działać zgodnie z regulaminem serwisu Facebook. I jednocześnie stwierdza, że aplikacja i konkurs nie są w żaden sposób zarządzane, administrowane, wspierane ani stowarzyszone z FB.

Administratorem zebranych przez aplikację danych osobowych jest KPRM. Dane te zostają jednak powierzone prywatnej spółce zewnętrznej. 

I chyba najważniejsze - wg regulaminu konkursu, jego uczestnicy podają za pośrednictwem aplikacji jedynie nazwę swojego profilu na Facebooku i swój adres e-mail. W dokumencie nie ma mowy o liście znajomych, o której pobraniu ostrzega aplikacja. Z pewnością nie potrzebuje ich sam Facebook, bo jest jej posiadaczem w dość oczywisty sposób.

Wątpliwości oczywiste

Pierwsza wątpliwość to to, czy kancelaria premiera nie ma naprawdę nic innego do roboty niż opracowywanie pozbawionych zresztą nagród quizów, w których chwali się swoimi osiągnięciami, a pierwszym pytaniem jest to, kto jest rzecznikiem prasowym rządu.
Druga to to, czy posiadająca poza oficjalnym Biuletynem Informacji Publicznej także własną stronę internetową i informatyków Kancelaria Premiera musi organizować nie nader mądre konkursy w serwisie, należącym do zagranicznych operatorów, przy okazji ich reklamując. Na stronie kancelarii szefa polskiego rządu.

Trzecia wątpliwość związana jest ze słowami ministra administracji i cyfryzacji, który tego samego dnia, kiedy KPRM uruchomiła swój guiz na Facebooku oświadczył: "Władza publiczna nie powinna ograniczać oficjalnej komunikacji do Twittera czy Facebooka, bo to wyłącza tych obywateli, którzy nie używają tych narzędzi. Państwo powinno być neutralne technologicznie".

Ograniczanie możliwości wzięcia udziału w konkursie (nawet pozbawionym nagród), wyłącznie do tych, którzy korzystają z Facebooka, ogranicza nie tylko możliwości tych, którzy nie korzystają z internetu, ale wyklucza także niekorzystających z Facebooka. A spośród korzystających, przez niezgodne z zasadami FB zbieranie danych o znajomych - wyklucza także tych, którzy nie chcą trafić do nieznanej sobie bazy danych, powierzonej przez KPRM komuś na zewnątrz.

Po co KPRM listy znajomych?

Najważniejsza wątpliwość dotyczy zaś samego zbierania danych. Po co, dla kogo, dlaczego poza KPRM, czemu bez możliwości wyboru, dlaczego niezgodnie z zasadami Facebooka i własnego regulaminu. To ewidentnie sprawa dla Generalnego Inspektora Danych Osobowych - mówi Piotr VaGla Waglowski, prawnik nie od dziś krytykujący zasady korzystania przez władze publiczne z serwisów społecznościowych.

Sprawa jest znana Generalnemu Inspektorowi Danych Osobowych i obecnie jest przedmiotem analizy. Udzielenie szczegółowych informacji będzie możliwe po jej zakończeniu - odpowiada GIODO.