Jest szansa, by już w poniedziałek śmigłowiec TOPR znów wrócił do służby - poinformował RMF FM rzecznik prasowy PZL Świdnik Dariusz Szulc. Jak się okazało, w maszynie tatrzańskich ratowników awarii uległ agregat pomocniczy przekładni głównej silnika.

Jak poinformował rzecznik Świdnika - producenta "sokoła", czyli śmigłowca PZL W-3A - ten zakład nie wytwarza zepsutej części, więc wysłał ją do ekspertyzy producenta. Na czas naprawy mechanicy ze Świdnika zamontują odpowiednie części z własnych zasobów. Dzięki temu śmigłowiec szybciej będzie mógł wrócić do służby - poinformował rzecznik. Potem jednak trzeba będzie raz jeszcze wymienić część, która uległa awarii. 

Naczelnik TOPR Jan Krzysztof mówi jednak, że za wcześnie jest, by przesądzać, czy w poniedziałek maszyna będzie mogła już wrócić do służby. Jak zaznacza, to poważna usterka, której naprawa zazwyczaj zajmuje nawet kilka tygodni. Podkreśla jednak bardzo dobrą współpracę z producentem śmigłowca i duże zaangażowanie mechaników fabryki. 

Sokół przeszedł remont jesienią

Śmigłowiec TOPR-u miał awarię w sobotę. Maszyna miała lecieć po trzech turystów, którzy utknęli pod Kopa Kondracką. Okazało się, że w śmigłowcu spadło ciśnienie w układzie hydraulicznym. Sokół na jesieni przeszedł gruntowny remont wynikający z zaleceń producenta. Nie obejmował on jednak przekładni, która przeszła przegląd przed rokiem. 

Do czasu naprawy "sokoła" ratownicy TOPR mogą liczyć na pomoc innych służb - słowackiego śmigłowcowego pogotowia ratunkowego, wojska lub policji. Policyjne i wojskowe maszyny wspierały ratowników podczas niedawnego kilkutygodniowego przeglądu i remontu toprowskiego śmigłowca. Niewykluczone, że na weekend jedna z tych maszyn przyleci do Zakopanego, by stacjonować pod Tatrami.

Opracowanie: