W ciągu 10 dni Adrian M., porywacz Mai z Wołczkowa, zostanie odesłany do Polski - taką obietnicę złożyła polskim śledczym niemiecka prokuratura. Stanie się to na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania. Wcześniej Niemcy mówili wprawdzie o przekazaniu mężczyzny na podstawie prostszych procedur, ale skorzystanie z nich wymagałoby skompletowania i przetłumaczenia na niemiecki grubego pliku dokumentów.


Uznaliśmy, że lepszym rozwiązaniem jest procedura Europejskiego Nakazu Aresztowania - poinformował na konferencji prasowej prokurator Jacek Powalski.

Po powrocie do kraju Adrian M. usłyszy zarzuty. Prokurator poszerzył ich listę: oprócz porwania i uwięzienia dziecka mężczyzna odpowie za złamanie dziewczynce nogi. Grozi za to 5 lat więzienia.

Przesłuchanie Mai na razie niemożliwe

Jak donosi reporterka RMF FM Aneta Łuczkowska, 10-letnia Maja nie odpowie na razie na pytania śledczych. Dziewczynkę zbadał dziś biegły psycholog, który uznał, że jej stan psychiczny na razie nie pozwala na przesłuchanie. W przyszłym tygodniu ponownie oceni kondycję psychiczną dziewczynki.

Właśnie biegły psycholog określi, kiedy sąd będzie mógł przesłuchać dziecko. Wtedy dowiemy się zapewne, jak Adrian M. porwał Maję i w jakich okolicznościach złamała ona nogę.

Porywacz ma problemy psychiczne

Dziennikarze RMF FM ustalili, że 31-latek ma poważne problemy psychiczne - słyszy głosy i ma widzieć diabła, który każe mu robić różne rzeczy. W ubiegłym roku mężczyzna porwał 9-letnią dziewczynkę w Wielkiej Brytanii. Otrzymał za to wyrok 1,5 roku więzienia. Z powodu zaburzeń psychicznych nie odsiedział jednak całej kary.

Po raz pierwszy w Polsce uruchomiono Child Alert

10-letnia Maja zaginęła we wtorek po południu. Wróciła ze szkoły na Bezrzeczu do Wołczkowa, gdzie mieszka, ale nie dotarła do domu. Monitoring zainstalowany na ścianie restauracji w pobliżu domu Mai zarejestrował, jak dziewczynka idzie z przystanku autobusowego w stronę ul. Jutrzenki - niewielkiej, prowadzącej do zaledwie kilku domów. Według właściciela restauracji, na nagraniu widać, jak za Mają w uliczkę wjeżdża srebrny opel, a chwilę później gwałtownie stamtąd wyjeżdża.

Dziecko udało się odnaleźć w środę w Niemczech. Jak ustaliła prokuratura, Adrian M. ukradł samochód krewnemu, a następnie wywiózł nim dziecko za naszą zachodnią granicę. Świadkowie zeznali również, że przed uprowadzeniem Mai kilka dni koczował przed jej domem.

W czasie poszukiwań dziecka śledczy zdecydowali się na uruchomienie procedury Child Alert. W akcję poszukiwawczą zaangażowanych było około 150 polskich funkcjonariuszy, Mobilne Centrum Poszukiwań Osób Zaginionych, bezzałogowy samolot typu dron i śmigłowiec niemieckiej policji, z którą polscy policjanci ściśle współpracowali. Informacja o zaginięciu dziewczynki trafiła do wszystkich krajów europejskich, w których działa Child Alert - m.in. do Francji, Belgii czy Portugalii.

(abs, edbie)