Ruszyły sekcje zwłok fok znalezionych w ostatnich tygodniach na plażach w województwie pomorskim. Specjaliści spróbują wyjaśnić jak zginęły foki szare z południowego Bałtyku. Niewykluczone, że do ich śmierci przyczynił się człowiek.

Badaniami sekcyjnymi objętych zostanie 5 fok szarych. Dwie z nich znalezione zostały na plaży w Gdyni, kolejne trzy na plażach półwyspu helskiego. Martwych fok było w ostatnich tygodniach więcej, jednak tylko w tych pięciu przypadkach u zwierząt widoczne były obrażenia, które wskazują na ewentualną, celową działalność człowieka. Od wczoraj postępowaniem w tej sprawie zajmują się Prokuratura Rejonowa w Gdyni.

Postępowanie prowadzone jest w sprawie uśmiercenia fok , to jest o czyn z art. 35 ust. 1 ustawy o ochronie zwierząt, zagrożony karą pozbawienia wolności do 3 lat. - mówi Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Śledczy będą chcieli wyjaśnić przede wszystkim jak zginęły foki i czy przyczynił się do tego człowiek. Jeśli tak, to czy było to celowe działanie.

Prokuratura chce także sprawdzić, w jaki sposób powstały obrażenia na ciałach zwierząt i zbadać sznury, które pojawiły się na ich szyjach. Prokuratura chce także przeprowadzić badania toksykologiczne. Poszukujemy biegłego, który by się zgodził takie badanie przeprowadzić - powiedziała Agnieszka Goździk.

Prokuratura ma się też zwrócić z prośbą o udostępnienie danych z czipów znajdujących się w ciałach fok. Chcemy sprawdzić sposób poruszania się (fok). Nawiązaliśmy kontakt z Urzędem Morskim, żeby uzyskać wszelkie możliwe informacje, które pomogą nam namierzyć sprawców - powiedziała Goździk.

Dziś przeprowadzona została sekcja pierwszej z fok. Na razie nie ma informacji o wstępnej przyczynie śmieci tego zwierzęcia. Kolejne sekcja planowane są na poniedziałek oraz wtorek.

Badaniami zajmuje się Zakład Higieny Weterynaryjnej przy Wojewódzkim Inspektoracie Weterynarii w Gdańsku.

Miejmy nadzieję, że sekcje wyjaśnią czy człowiek przyczynił się do śmierci zwierząt czy też obrażenia, które one miały, powstały, gdy foki już nie żyły. Trudno przypuszczać, by foki same zawiązały sobie pętle na szyi, rozcięły brzuch czy rozbiły czaszkę. Najważniejsze, byśmy nie stali się świadkami kolejnych, takich dramatycznych zjawisk. Nagłośnienie tej sprawy pokazało, że odbiór społeczny okaleczania zwierząt jest jednoznaczne negatywny. Bez względu na to, kto może za tym stać - powiedział RMF FM Michał Krause z Błękitnego Patrolu WWF, który na bieżąco monitoruje wszystkie przypadki dotyczące martwych zwierząt na plażach Bałtyku.

Foki należą do gatunków zagrożonych. Według danych z 2014 roku w Bałtyku żyło ponad 32 tys. fok szarych, ale tylko kilkaset z obserwowanych jest na polskim wybrzeżu. Liczba tych morskich ssaków - m.in. dzięki licznym programom podejmowanym przez przyrodników i naukowców - systematycznie rośnie: na przełomie lat 70. i 80. XX w. w akwenie było ich tylko 3-4 tys., podczas gdy na początku XX w. Bałtyk zamieszkiwało około 100 tys. tych ssaków.

W Polsce liczne zabiegi mające na celu powiększanie foczej populacji w Bałtyku podejmuje - będąca częścią Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego - Stacja Morska im. prof. Krzysztofa Skóry. Współpracuje z WWF Polska, która to organizacja prowadzi m.in. akcję Błękitny Patrol WWF. W jego ramach zespół wolontariuszy mieszkających wzdłuż wybrzeża monitoruje plaże, aby w razie potrzeby pomóc m.in. znajdowanym tam fokom.

Członkowie WWF apelują, aby w razie natrafienia na plaży na żywe lub martwe zwierzę zadzwonić na numer Błękitnego Patrolu (795 536 009) lub do Stacji Morskiej (601 889 940).

(nm)