Jacek Protasiewicz nie będzie kierował kampanią wyborczą PO do Parlamentu Europejskiego. Zrezygnował też z przewodniczenia klubowi PO-PSL w europarlamencie.

O zgłoszonej przez Protasiewicza rezygnacji poinformował sekretarz generalny Platformy Paweł Graś. Podkreślił, że została ona już przyjęta przez szefa partii Donalda Tuska.

Decyzja Jacka Protasiewicza to efekt skandalu na lotnisku we Frankfurcie nad Menem. W środę niemiecki "Bild" napisał, że europoseł został tam zatrzymany po tym, jak po pijanemu obrażał obsługę portu.

Protasiewicz oskarżył "Bilda" o kłamstwo i manipulację. Stwierdził, że nie był pijany, a jedynie wypił lampkę wina do posiłku podanego w samolocie. Niemiecki celnik na lotnisku powiedział do mnie "raus", zagotowałem się. Powiedziałem, że "raus" w kraju, w którym mieszkam, kojarzy się z takimi słowami jak "heil Hitler" czy "Haende hoch" - tłumaczył na specjalnej konferencji prasowej. Nie stawiałem oporu w żadnym momencie. Nie używałem rąk ani nóg. Tylko ust - podkreślał.

Premier Donald Tusk ocenił, że zachowanie Protasiewicza "niezależnie od tego, jak bardzo niestosowne było zachowanie celników czy policjantów niemieckich, było także niestosowne". Z kolei jego rywal z Dolnego Śląska, Grzegorz Schetyna, stwierdził w Kontrwywiadzie RMF FM, że Protasiewicz skompromitował Polskę, partię i siebie samego. Politykom zawsze wolno mniej i chyba o tym zapomniał - mówił.

(mn)