Huk przelatujących i eksplodujących rakiet - to już niemal codzienność w izraelskiej miejscowości Sderot, w pobliżu Strefy Gazy. Miasteczko pod ostrzałem odwiedził nasz bliskowschodni korespondent Eli Barbur.

Miasto leży tuż przy granicy Izraela ze Strefą Gazy, na pustyni Negev. Od dłuższego czasu ostrzeliwana jest ona przez Palestyńczyków rakietami "domowej roboty" typu Kassam.

Od początku tzw. drugiej intifady, od września 2000 roku, Palestyńczycy wystrzelili ponad 300 rakiet na Izrael. 70 z nich uderzyło w Sderot. Tylko w tym roku na miasteczko spadło ponad 20 pocisków, zabijając dwie osoby.

Dalsze ataki tego rodzaju mogłyby opóźnić planowane na przyszły rok wycofanie się Izraela ze Strefy Gazy. Izraelska armia rozpoczęła więc akcję tropienia terrorystów i zakonspirowanych zakładów, w których chałupniczymi metodami produkowane są rakiety.

A w 25-tysięcznym Sderot nastąpiło pewne uspokojenie sytuacji. Miasteczko pod ostrzałem odwiedził nasz bliskowschodni korespondent Eli Barbur:

Rakiety typu Kassam produkowane są w warsztatach oficjalnie zajmujących się produkcją na potrzeby cywilne. Ich zasięg wynosi od 3 do 10 km, stąd ich celem są zazwyczaj przygraniczne miasteczka i wsie w Izraelu.

Pocisk może przenieść nawet do 20 kilogramów materiałów wybuchowych, co stanowi dość dużą siłę rażenia. Choć pociski Kassam nie są zbyt celne, czasami zabijają, wyrządzają duże szkody i paraliżują życie na pograniczu.