Co pozostanie po szczycie w Johannesburgu? Góra śmieci - przewidują pesymiści. Pakiet konkretnych rozwiązań zmniejszających poziom ubóstwa, zapewniających lepszy dostęp do wody pitnej, opieki zdrowotnej, promujący ekologiczne źródła energii i ochronę zasobów naturalnych - mówią optymiści.

Po drugim dniu obrad gigantycznej konferencji argumenty na poparcie swych tez mają obie strony. Negocjacje utknęły w martwym punkcie z powodu rozbieżności zdań na temat dopłat do produkcji rolnej, handlu i energii.

Świat biznesu nie chce likwidacji wykoślawionych dopłat do produkcji rolnej, ponieważ na tym procederze najwięcej zarabia. Myślę, że pierwszą rzeczą, którą należy zrobić jest zniesienie dopłat, by doprowadzić do zrównoważenia produkcji rolnej - mówiła rzeczniczka organizacji Women's Grups.

O tym nie chcą słyszeć kraje bogate - w szczególności Stany Zjednoczone i kraje Unii Europejskiej.

Z kolei naukowcy ostrzegają, że nie sposób walczyć z ubóstwem, zaniedbując ograniczanie emisji gazów cieplarnianych, co wpływa na zmiany klimatyczne.

Organizacje pozarządowe grożą wycofaniem się z konferencji, bo większość wejściówek na główne spotkania rozdzielono wśród przedstawicieli rożnych rządów.

Doszło do sytuacji, w której zawłaszczono nasze miejsce. Nasz głos nie będzie słyszalny, gdy będą kupczyć naszą wodą, naszą energią. Wachlarz tematów poruszanych podczas rozmów na temat światowej wymiany handlowej jest wielki - a przed organizacjami pozarządowymi po prostu zamknięto drzwi - żalą się.

Wśród sceptyków, którzy mówią, że takie spotkania są marnotrawstwem czasu i pieniędzy, jest m.in. światowy związek organizacji ekologicznych. Jego działacze mierzą co wyprodukowali delegaci, a jest tego niemało. W Johannesburgu z każdym dniem rośnie góra śmieci. Po 10 dniach konferencja pozostawi po sobie na pewno 700 ton odpadków, wyprodukuje też 300 ton dwutlenku węgla i zużyje blisko 40 mln litrów paliwa.

22:40