Wbrew prognozom sceptyków, którzy przewidywali, że Szczyt Ziemi w RPA zakończy się klapą, jest szereg dziedzin, w których można mówić o sukcesach. Po latach impasu zwiększyły się szanse na wcielenie w życie paktu dotyczącego walki z ociepleniem klimatu. Chodzi o słynny Protokół z Kyoto z 1997 roku. Dzisiaj jego ratyfikację zapowiedziała Rosja.

Protokół z Kyoto to układ międzynarodowy, który ma doprowadzić najdalej za 10 lat do zmniejszenia emisji dwutlenku węgla średnio o 5 proc. poniżej poziomu emisji z 1990 roku. A ponieważ gospodarka cały czas rozwija się, to ograniczenie będzie w rzeczywistości dużo wyższe.

Deklaracja Rosji ma kluczowe znaczenie. By pakt wszedł w życie muszą go przyjąć kraje, które w sumie wytwarzają 55 proc. dwutlenku węgla. Do tej sumy brakowało właśnie takiego kraju jak Rosja.

Do tej pory Moskwa zwlekała z przyjęciem protokołu, ponieważ – jak mówią jej przedstawiciele – nie miała bodźca ekonomicznego. Limity, które przy podpisywaniu układu otrzymała Rosja, są znacznie wyższe niż rzeczywista emisja dwutlenku węgla, ponieważ zostały obliczone dla Związku Radzieckiego, a rosyjaska gospodarka jest znacznie mniejsza i również znacznie mniej brudzi.

Po wejściu w życie protokołu Moskwa chciała sprzedawać wolne limity Stanom Zjednoczonym, które przekraczają dopuszczalne normy emisji, nawet mimo kryzysu gospodarczego. Amerykanie jednak oświadczyli, że nie ratyfikują protokołu i dlatego Rosjanie tak długo się zastanawiali.

W ubiegłym roku prezydent Bush wycofał swe poparcie dla tego protokołu, twierdząc, że jego ratyfikacja kosztowałaby amerykańską gospodarkę 400 mld dol. i utratę prawie 5 mln miejsc pracy.

USA argumentowały również, że układ nie jest fair, ponieważ narzuca ograniczenia państwom rozwiniętym, pomijając takich rozwijających się trucicieli, jak Indie czy Chiny.

Teraz chiński argument jednak odpadł, bo Pekin dobrowolnie przyjął na siebie zobowiązania wynikające z protokołu. Podobną zapowiedź złożyła wczoraj także Kanada.

Foto: Archiwum RMF

03:20