Do Peru powrócił w sobotę były prezydent Alan Garcia, którego rządy obfitowały w skandale korupcyjne i doprowadziły kraj do gospodarczego chaosu. Mimo to Garcia zamierza startować w kwietniowych wyborach prezydenckich.

51-letni kontrowersyjny prawnik, który stał na czele Peru w latach 1985 -1990 wywołuje wśród rodaków skrajne uczucia - sympatii bądź nienawiści. Prawie nikt nie może przejść wobec jego dokonań obojętny. Krytycy określają go jako niezwykle elokwentnego łajdaka, który doprowadził kraj do bankructwa i przewidują katastrofę, jeśli powróci do władzy. Zwolennicy wychwalają jego zasady, a przyznając niedociągnięcia twierdzą, że jego jedyną winą była niemożność dotrzymania obietnic pomocy finansowej każdemu rodakowi. I dodają: "jeśli Garcia jest dzisiaj starszy, to równocześnie jest mądrzejszy". Były prezydent Peru pojawił się w Limie tuż po północy czasu warszawskiego. Przybył z Bogoty, stolicy Kolumbii, gdzie spędził dziewięć ostatnich lat na dobrowolnym wygnaniu. W Peru Garcia był oskarżony w branie łapówek na kwotę 1 miliona dolarów US. Sędziowie utrzymują, że nie grozi mu aresztowanie - procesy - niczego nie dowiodły, chociaż prokuratura wciąż zapowiada apelację.

Peruwiańczycy od miesięcy próbują przetrawić aferę byłego szefa służ specjalnych Vladimiro Montesiosa. Ujawnione we wrześniu nagrania wideo z Montesiosem w roli wpływowego i przekupnego przedstawiciela władzy, skompromitowały sędziów polityków i biznesmenów. Przyspieszyły także upadek równie kontrowersyjnego eks-prezydenta Alberto Fujimori, który jesienią ubiegłego roku również wybrał dobrowolną banicję - w Japonii, kraju swoich

przodków.

01:00