Henryk Kowalczyk, który w ostatnich tygodniach stał się głównym specjalistą PiS od spraw gospodarczych, będzie ministrem w KPRM, szefem Komitetu Stałego Rady Ministrów w rządzie Beaty Szydło.

Henryk Kowalczyk, który w ostatnich tygodniach stał się głównym specjalistą PiS od spraw gospodarczych, będzie ministrem w KPRM, szefem Komitetu Stałego Rady Ministrów w rządzie Beaty Szydło.
Henryk Kowalczyk /Radek Pietruszka /PAP

W ostatnich tygodniach poseł PiS Henryk Kowalczyk stał się gwiazdą mediów, zwłaszcza tych specjalizujących się w tematyce ekonomicznej. Był głównym ekspertem PiS od spraw gospodarczych, w takiej roli wystawiała go zresztą sama partia.

Kowalczyk przedstawiał kolejne elementy programu gospodarczego PiS, takie jak podatek bankowy, podatek od wielkopowierzchniowych obiektów handlowych, podwyższenie kwoty wolnej od podatku.

Podatek od marketów powinien zacząć obowiązywać w pierwszym kwartale przyszłego roku - zapowiadał w rozmowie z PAP. Dodał, że do Sejmu trafi projekt przewidujący 2-proc. podatek od przychodów sklepów o powierzchni powyżej 250 m kw., co ma dać budżetowi ok. 3,5 mld zł.

To Kowalczyk również informował na specjalnej konferencji prasowej, że realizacja programu gospodarczego PiS oznaczać będzie 34,5 mld zł wydatków oraz 40 mld zł dodatkowych dochodów, więc doprowadzi do zmniejszenia, a nie zwiększenia deficytu budżetowego. Te 34,5 mld zł to, jak mówił, dokładnie oszacowane wydatki związane z: obniżeniem wieku emerytalnego, dodatkiem rodzinnym w wysokości 500 zł na drugie i następne dziecko, podwyższeniem kwoty wolnej od podatku do 8 tys. zł i darmowymi lekami dla seniorów. Z kolei 40 mld zł przyniesie, jak zapowiadał: "usunięcie patologii związanej z podatkiem VAT", wprowadzenie elektronicznego monitoringu CIT, podatek obrotowy od sklepów wielkopowierzchniowych, podatek bankowy oraz wzrost dochodów z akcyzy. 

Wszystkie te wypowiedzi wywoływały zawirowania na rynkach, ale Kowalczyk nie stronił od kontaktów z mediami. Wypowiadał się zresztą także na inne tematy. Mówił np., że "ze względów ekonomicznych budowa elektrowni atomowej jest nieopłacalna". Wypowiadał też na temat rolnictwa, jako ekspert w tej sprawie - kiedyś był bowiem wiceministrem w tym resorcie. Zapowiadał np., że w pierwszej kolejności PiS zajmie się ustawą o kształtowaniu ustroju rolnego oraz o ubezpieczeniach upraw i zwierząt.

Pozycja polityczna Henryka Kowalczyka w PiS znacznie wzrosła wraz z awansem Beaty Szydło na wiceprezesa PiS, a następnie na skarbnika partii w 2014 roku. Kowalczyk blisko powiem współpracował z przyszłą premier w sejmowej komisji finansów i wraz z nią "dowodził" posłami PiS w tej komisji.

Ale po raz pierwszy o Kowalczyku zrobiło się głośno w lecie 2007 roku, gdy wybuchła afera gruntowa. Od czerwca 2006 roku był on bowiem sekretarzem stanu w resorcie rolnictwa i pełnomocnikiem rządu ds. kształtowania ustroju rolnego. Był jednym z zastępców ministra Andrzeja Leppera, a odpowiadał m.in. za odrolnienia gruntów.

To on był jedną z kluczowych postaci w prowokacji, zorganizowanej przez CBA, w ramach której do Leppera miała dotrzeć łapówka za odrolnienie gruntu na Mazurach. Cały proces był fikcyjny, rzekome wnioski samorządu o odrolnienie spreparowane przez CBA. Niemniej w pierwszej kolejności trafiły one właśnie na biurko Kowalczyka.

6 lipca 2007 roku kierownictwo resortu miało podjąć decyzję o odrolnieniu tego gruntu, a zainteresowani tym "biznesmeni" (w rzeczywistości agenci CBA) mieli przekazać łapówkę. Kowalczyk tego dnia nie pojawił się na posiedzeniu kierownictwa MRiRW, ale to ostatnie i tak nie zajmowało się tematem, bo, jak stwierdziła potem prokuratura, wicepremier i szef resortu Andrzej Lepper został ostrzeżony o prowokacji.

Przez kilka lat po "aferze gruntowej" o Kowalczyku było cicho (choć cały czas był posłem PiS). W mediach zaistniał tylko raz. W czerwcu 2013 roku tabloidy ujawniły, że Kancelaria Sejmu wynajmuje dla Kowalczyka mieszkanie w Warszawie, choć on sam mieszka w Golądkowie, 60 km od Warszawy. Nie da rady dojechać do pracy w Sejmie z Golądkowa. Rano jest to niemożliwe, bo są straszne korki! Dojazd na godzinę 8-9 jest nierealny. Wolę nie ryzykować! - tłumaczył wtedy poseł PiS "SE".
Henryk Kowalczyk urodził się w 1956 roku w Żabiance na Mazowszu. W 1980 ukończył studia na Wydziale Matematyki Uniwersytetu Warszawskiego. W latach 1979-1990 pracował jako nauczyciel matematyki w Zespole Szkół Rolniczych w Golądkowie. 

W latach 1980-1981 przewodniczył komisji zakładowej NSZZ "Solidarność" w Zespole Szkół Rolniczych w Golądkowie. Od 1989 roku był przewodniczącym Komitetu Obywatelskiego Gminy Winnica, działał też w Akcji Katolickiej i Ruchu Światło-Życie.

W latach 1990-1998 i 1999-2005 pełnił funkcję wójta gminy Winnica. Od lutego 1998 roku do końca tego roku był ostatnim wojewodą ciechanowskim, z rekomendacji rządzącej wtedy AWS. Z listy Akcji Wyborczej Solidarność został też wybrany w 1998 roku do pierwszego sejmiku województwa mazowieckiego i zasiadał w nim do 2002 roku.

Kowalczyk znalazł się w AWS jako członek Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego, do której to partii należał od 1992 roku. W 2005 startował z listy PiS do Sejmu z okręgu siedleckiego i został wybrany. W wyborach parlamentarnych w 2007 po raz drugi uzyskał mandat poselski, otrzymując 13 600 głosów. W wyborach do Sejmu w 2011 z powodzeniem ubiegał się o reelekcję, dostał 13 713 głosów. W 2015 został ponownie wybrany do Sejmu, otrzymując aż 22 850 głosów.

(mal)