W przeddzień pierwszego przesłuchania Slobodana Miloszevicia wciąż niespokojnie w Jugosławii. Przeciwnicy wydania byłego dyktatora do Hagi planują kolejne antyrządowe manifestacje. Od czasu deportacji Miloszevicia na ulice Belgradu już kilkakrotnie wyszło po około 20 tysięcy ludzi.

Dzisiejsza manifestacja miała odbyć się w czasie nadzwyczajnego posiedzenia parlamentu federalnego zwołanego przez socjalistów, by unieważnić dekret na podstawie którego Miloszević trafił do Hagi. Posiedzenie zostało odwołane. Socjaliści i radykałowie oświadczyli jednak, że przed parlamentem odbędzie się rada obywateli. Prawdopodobnie więc po raz kolejny członkowie zostaną obwołani zdrajcami a radykałowie zagrożą zemstą za każdą następną ekstradycję. Wokół deportacji wciąż jest w Belgradzie bardzo głośno. Media prześcigują się w sensacyjnych doniesieniach. Według jednej z telewizji np. premier Djindić poważnie obawiał się reakcji armii na wydanie Slobo. W pełnej gotowości był podobno specjalny oddział policyjnych komandosów, którzy w przypadku jakichkolwiek działań ze strony wojska mieli osłaniać wywiezienie byłego dyktatora.

W Jugosławii trwa kryzys gabinetowy. Nie wiadomo, czy uda się zrekonstruować rząd federalny, którego premier Zoran Żiżić podał się dymisji, nie godząc się z deportacją Miloszevicia. Jeżeli rządu nie uda się odtworzyć, może to doprowadzić nawet do rozpadu Jugosławii.

foto RMF

13:45