Tylko w grudniu ratownicy GOPR musieli interweniować prawie trzysta razy. Pomagali przede wszystkim narciarzom, którzy doznali kontuzji na stokach Beskidów. Kilka razy sprowadzali też w dół turystów, którzy zabłądzili na szlakach.

Łatwiejsze trasy są zatłoczone a to sprzyja wypadkom. Tam interwencji jest najwięcej. Te najtrudniejsze trasy mają w swoich statystykach najmniej wypadków - mówi szef beskidzkich ratowników. GOPR-owcy jako przyczynę wymieniają źle przygotowany sprzęt. Wielu narciarzy pojawia się również na stoku bez rozgrzewki. Prawdziwą zmorą jest jednak brawura i brak wyobraźni. Rekord z ostatniego tygodnia to 30 interwencji tylko jednego dnia.