Generał Marek Tomaszycki już nie jest w rezerwie kadrowej MON. Od dziś jest szefem Zarządu Szkolenia Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Tomaszycki był dowódcą pierwszej zmiany kontyngentu w Afganistanie. Gdy na jaw wyszedł incydent z ostrzelaniem wioski Nangar Khel, szef resortu Bogdan Klich przesunął generała do rezerwy.

Decyzję o wyznaczeniu Tomaszyckiego na stanowisko szefa Zarządu Szkolenia Stzbu Generalnego podjętą przez byłego ministra obrony Aleksandra Szczygłę, wstrzymał w 

styczniu obecny szef MON Bodgan Klich. Generał trafił wtedy do rezerwy kadrowej, bo - jak argumentował resort - był przełożonym zmiany, w czasie której doszło do ostrzału afgańskiej wioski, do którego zginęli cywile, a jego sytuacja prawna nie była wyjaśniona.

Szczygło komentując informację o wyznaczeniu Tomaszyckiego na stanowisko w SGWP powiedział, że jest to oczywiście słuszna decyzja. Były minister dodał, że gen. Tomaszycki dowodził pierwszą zmianą kontyngentu w Afganistanie i sprawdził się.

W ubiegłym tygodniu prezydium sejmowej komisji obrony spotkało się w sprawie Tomaszyckiego z Naczelnym Prokuratorem Wojskowym. Jak relacjonował wtedy Szczygło, posłowie otrzymali zapewnienie, że przeciwko generałowi nie toczy się żadne postępowanie, a sprawie Nanagar Khel występuje on jedynie w charakterze świadka i nie ma żadnych przesłanek, by miało to ulec zmianie.

Do ostrzału wioski doszło 16 sierpnia ub. roku. W wyniku działań polskich żołnierzy zginęło kilkoro afgańskich cywili, w tym kobiety i dzieci. Podejrzani to żołnierze z 18. bielskiego Batalionu Desantowo-Szturmowego. Sześciu z nich prokuratura zarzuciła zabójstwo ludności cywilnej, siódmemu - atak na niebroniony obiekt cywilny.