Afera w Katowickim Holdingu Węglowym. Przez kilka lat dokumentacja, na podstawie której związkowcy odchodzili na wcześniejsze emerytury mogła być fałszowana - pisze "Gazeta Wyborcza". Sprawdzają to prokuratura oraz wydział do walki z korupcją śląskiej policji.
Kilka miesięcy temu w holdingu przeprowadzono wewnętrzną kontrolę, która wykryła, że w latach 2007-2012 w spółce fałszowano dokumenty pozwalające górnikom na odchodzenie na wcześniejsze emerytury. Korzystali z tego głównie związkowcy.
Jak to robiono? Działaczom wpisywano w ewidencję dniówki dołowe, choć nie pracowali wtedy pod ziemią, tylko byli delegowani do pracy związkowej i przebywali na powierzchni. Na tej podstawie przechodzili na wcześniejsze emerytury.
Nie wiadomo, jaka była skala procederu, bo KHW odmówił ujawnienia tej informacji. Powiadomił jednak o sprawie ZUS oraz złożył w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
Dotyczy ono potwierdzenia nieprawdy w dokumentach, na podstawie których górnicy zdobyli uprawnienia do przejścia na emeryturę - potwierdza prokurator Agnieszka Wichary z biura prasowego Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Czynności sprawdzające zlecono oficerom z wydziału do walki z korupcją śląskiej policji. Weryfikują oni dokumenty i przepytują świadków.
Wojciech Jaros, rzecznik holdingu, potwierdził tylko, że "stwierdzono nieprawidłowości, a spółka podjęła działania wynikające z przepisów prawa". Ponieważ prowadzone jest śledztwo, nie udzielamy w tej sprawie informacji dodatkowych czy rozszerzających - stwierdził Jaros.
ZUS potwierdził "Gazecie Wyborczej", że otrzymał już materiały pozwalające na weryfikację świadczeń emerytalnych związkowców. I zapowiada, że jeśli potwierdzi się, że przyznano je na podstawie sfałszowanych dokumentów, holding zostanie wezwany do zwrotu nienależnie pobranych emerytur.
(mpw)