To minister infrastruktury oraz podległy mu Urząd Transportu Kolejowego są winni totalnego bałaganu na polskiej kolei - usłyszał reporter RMF FM od kolejowych ekspertów. Od wielu dni informujemy o całkowitym lekceważeniu pasażerów przez przewoźników i inne spółki z grupy PKP. Apogeum było niedzielne wprowadzenie nowego rozkładu, do którego kolejarze w ogóle się nie przygotowali.

Zobacz również:

Zdaniem ekspertów, w tym roku nic już nie pomoże kolejom w podreperowaniu i tak fatalnego wizerunku. Przede wszystkim winni są przewoźnicy, którzy do ostatniej chwili zmieniali gotowy już rozkład. Najpierw zamawiamy w Polskich Liniach Kolejowych pociąg, później go wykreślamy. Później "a może jednak pojedzie", później "a może tylko w piątki pojedzie". To jest niepoważne - tłumaczy ekspert transportowy Jakub Majewski.

Specjalista przypomina, że na zachód od Odry wszyscy podróżni znają rozkład na miesiąc przed jego wprowadzeniem. Co więcej, mogą już wtedy nawet kupować bilety. Tu jest też potrzebna jakaś interwencja z ministerstwa, które powie, że dosyć tego bałaganu. Urząd Transportu Kolejowego jest tą instancją, która jest odpowiedzialna za to, żeby rynek działał, to urząd powinien rzeczywiście zacząć egzekwować prawa pasażerów. Bo jeżeli UTK sobie z tym nie poradzi, to będziemy mieli interwencję z Unii - mówi Majewski.

Niestety, UTK na razie biernie przygląda się zamieszaniu. O swoich zamiarach poinformuje za kilka dni, natomiast minister Grabarczyk skoncentrował się na autostradach. I jeśli nie wezmą się do kolejowej roboty, za rok pasażerowie przeżyją dokładnie to samo.