Sąd Okręgowy w Częstochowie ogłosi dziś wyrok w procesie w sprawie katastrofy kolejowej pod Szczekocinami. Prokuratura wniosła o kary 8 i 7 lat więzienia dla dwojga dyżurnych ruchu oskarżonych o jej nieumyślne spowodowanie; obrona chce ich uniewinnienia.

Sąd Okręgowy w Częstochowie ogłosi dziś wyrok w procesie w sprawie katastrofy kolejowej pod Szczekocinami. Prokuratura wniosła o kary 8 i 7 lat więzienia dla dwojga dyżurnych ruchu oskarżonych o jej nieumyślne spowodowanie; obrona chce ich uniewinnienia.
Miejsce katastrofy kolejowej koło Szczekocin. Zdjęcie z 6 marca 2012 roku / Andrzej Grygiel /PAP

Do katastrofy doszło 3 marca 2012 r. we wsi Chałupki k. Szczekocin - na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa. Zderzyły się pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa-Kraków. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka jechał pociąg Przemyśl-Warszawa. Wskutek czołowego zderzenia obu składów zginęło 16 osób, a ponad 150 odniosło obrażenia.

Śledztwo ws. katastrofy prowadziła Prokuratura Okręgowa w Częstochowie, która liczący ponad 100 stron akt oskarżenia wysłała do sądu w grudniu 2014 r. W postępowaniu zgromadzono ok. 120 tomów akt. W sprawie status pokrzywdzonych ma 328 osób i instytucji, część z nich występuje w procesie w charakterze oskarżycieli posiłkowych.

Prokuratura oskarżyła dyżurnych ruchu Andrzeja N. i Jolantę S., którzy pełnili służbę w posterunkach kolejowych Starzyny i Sprowa. Według oskarżenia, dyżurny ruchu ze Starzyn doprowadził do skierowania pociągu Warszawa-Kraków na niewłaściwy tor, co spowodowało czołowe zderzenie z drugim składem. Dyżurna ze Sprowy wydała zezwolenie na wjazd pociągu relacji Przemyśl-Warszawa na tor, po którym jechał już pociąg z Warszawy. Zdaniem prokuratury dyżurna nie sprawdziła, jaka jest przyczyna zajętości toru, co sygnalizował system kontroli ruchu.

Za nieumyślne sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym obojgu może grozić kara do ośmiu lat więzienia. Wnioski prokuratury dotyczyły również kar za zarzuty umyślnego poświadczenia przez dyżurnych nieprawdy w dokumentacji kolejowej, zakazania im pełnienia funkcji związanych z bezpieczeństwem w ruchu kolejowym na okres dziesięciu lat oraz orzeczenia obowiązku naprawienia szkody m.in. na rzecz wnioskujących o to uczestników katastrofy.

Z opinii specjalistów z zakresu kolejnictwa wynika, że zawinili nie tylko dyżurni, ale też maszyniści obu pociągów, którzy zginęli w katastrofie, a tuż przed nią kontynuowali jazdę, mimo że otrzymali sygnały, które do tego nie uprawniały. Postępowanie w tym zakresie zostało umorzone.


(j.)