Marszałek Sejmu Ludwik Dorn nie obstaje już tak twardo przy podziale dziennikarzy na patrycjuszy, ekwitów i plebejuszy. Zasady pracy w Sejmie dla wysłanników radia, telewizji i prasy nadal chce jednak zmienić.

Dorn chce podzielić Sejm na strefy dostępu, a dziennikarzy na grupy. W zależności od tego, do której grupy będą należeć takie będą mieli przywileje. Taki podział Dorn tłumaczy bałaganem, który tworzą ponoć tabuny dziennikarzy w Sejmie: Poza tą elitą dziennikarską, która miałaby dostęp jeśli nie wszędzie to bardzo szeroko, poza tym minimum konstytucyjnym, które miałby każdy, byłoby to zróżnicowane. Ja to mówię wprost.

Kto znajdzie się w kaście patrycjuszy, a kto sejmowego dziennikarskiego plebsu tego nie wiadomo. Dorn chce to z dziennikarzami konsultować. Także antyczny podział, którego użył obraca w żart: Władza w Rzeczpospolitej spoczywa w ręku ludu, czyli właśnie plebejuszy, a autorytet w ręku Senatu, czyli patrycjuszy. Bez żartu już jednak dodaje, że poprzedni marszałkowie zapowiadali zmiany, a on te zmiany wprowadzi i to szybko.

Jeszcze w poniedziałek do południa jak ognia unikał odpowiedzi na każde nasze pytanie. Najwyraźniej nie był zainteresowany wyjaśnieniem dwóch spraw: czy unieważni mandat Bronisława Geremka i co znaczy właśnie pomysł podzielenia dziennikarzy na grupy.

W poniedziałek Ludwik Dorn dał do zrozumienia, co przez ten podział rozumie. Od rana – jak donoszą nasi dziennikarze – stosował przemyślaną strategię ignorowania reporterów. Dziennikarze RMF FM czterokrotnie bez powodzenia próbowali zadać pytanie Ludwikowi Dornowi.

Pierwszego „kosza” od marszałka Sejmu Mariusz Piekarski dostał tuż po godz. 8, kiedy to próbował porozmawiać z Dornem po jego wywiadzie telewizyjnym. Jednak marszałek Sejmu na widok naszego dziennikarza tylko przyśpieszył kroku i błyskawicznie zniknął w rządowym aucie. Półtorej godziny później sytuacja się powtórzyła. Tym razem Ludwik Dorn z wyniosłą i obrażoną miną przeszedł obok Agnieszki Burzyńskiej.

Trzecie podejście naszych dziennikarzy i kolejny mur – tym razem na trasie przemarszu sejmowymi korytarzami spokoju Ludwika Dorna pilnowało dwóch strażników. Czyżby symbol nadchodzących zmian? Ale i czwarta próba rozmowy z marszałkiem zakończyła się fiaskiem. Wygląda na to, że nie znaleźliśmy się w grupie patrycjuszy, godnych zadawania pytań marszałkowi. Posłuchaj relacji sejmowych reporterów RMF FM Agnieszki Burzyńskiej i Mariusza Piekarskiego: