Są zarzuty w związku z tragicznym wypadkiem, do którego doszło w piątek w miejscowości Soce na Podlasiu. Zginęły dwie osoby, a dziewięć zostało rannych. Prokuratura zarzuciła kierowcy toyoty pomocnictwo w nielegalnym przekroczeniu granicy i doprowadzenie do wypadku drogowego. Mężczyzna trafił na trzy miesiące do aresztu.

Kierowca to 34-letni obywatel Uzbekistanu. Od granicy z Białorusią przewoził nielegalnych migrantów pochodzących z Afganistanu -poinformował szef Prokuratury Rejonowej w Hajnówce Jan Andrejczuk.

To ta prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie wypadku. Doszło do niego przed godz. 10 rano w piątek, przed miejscowością Soce, na drodze wojewódzkiej nr 685 z Hajnówki do Zabłudowa. Auto zjechało z drogi i dachowało. Na miejscu zginął jeden z pasażerów. Kierowca toyoty rav4 i dziewięć innych osób trafiło do szpitali. W sobotę w szpitalu zmarła druga osoba, kolejny pasażer.

Auto zauważył strażnik graniczny

Według informacji, które po tym wypadku podała straż graniczna, toyotę z dużą liczbą przewożonych osób, zauważył na drodze strażnik graniczny. Podejrzewał, że w aucie przemycani są ludzie. Zaczął śledzić auto. Zawiadomił służby dyżurne i dołączyli do niego nieoznakowanym samochodem inni funkcjonariusze SG.

Kierowca toyoty przez kilkadziesiąt kilometrów jechał brawurowo, nie zważał na przepisy. Po próbie zablokowania jego auta na drodze, 34-latek zatrzymał samochód. Podczas próby wylegitymowania cofnął go, uderzył w pojazd pograniczników i zaczął uciekać w kierunku Białegostoku. Zaczął się pościg. W okolicach Soc toyota wypadła z drogi i dachowała.

34-latek przyznał się do zarzutów

Jak poinformował PAP prok. Andrejczuk, pochodzący z Uzbekistanu (mieszkający w Polsce) kierowca podejrzany jest o nieumyślne doprowadzenie do katastrofy w ruchu lądowym oraz o pomocnictwo w nielegalnym przekroczeniu granicy przez grupę dziesięciu obywateli Afganistanu. Według dotychczasowych ustaleń, 34-latek nie zachował szczególnej ostrożności, nie dostosował prędkości do warunków na drodze, na łuku stracił panowanie nad autem, zjechał na lewą stronę drogi wpadając do przydrożnego rowu, uderzając w jego skarpę, po czym toyota dachowała. Samochód koziołkował przez ponad 40 metrów i zatrzymał się na dachu.

Drugi zarzut dotyczy tego, że w okolicach miejscowości Nowosady (ok. 25-30 km od miejsca wypadku) zabrał grupę nielegalnych migrantów, obywateli Afganistanu po przekroczeniu przez nich granicy z Białorusią i przewoził ich w głąb Polski.

Za pierwsze przestępstwo grozi do 10, za drugie - do ośmiu lat więzienia. Podejrzany przyznał się i złożył wyjaśnienia. Prokuratura wystąpiła o jego areszt na trzy miesiące, który sąd zastosował. Prokuratura swój wniosek uzasadniała obawą matactwa oraz faktem, że kierowca - cudzoziemiec nie ma stałego miejsca pobytu w Polsce. Stąd były również obawy, że jeśli nie trafi do aresztu, może uciec do Uzbekistanu, gdzie jest jego rodzina.

Prokuratura wciąż zbiera dowody we wszczętym śledztwie. Części pasażerów nie udało się jeszcze przesłuchać, ze względu na stan ich zdrowia - dodał prok. Andrejczuk.