Nad Wisłą jest już drugi z pięciu samolotów transportowych Hercules C-130E, jakie nasz kraj ma otrzymać od Stanów Zjednoczonych. Maszyna otrzyma numer 1502 - poinformowało Dowództwo Sił Powietrznych. Polska otrzymuje te samoloty w ramach bezzwrotnej amerykańskiej pomocy wojskowej. Amerykanie pokrywają koszty remontu i modernizacji kilkudziesięcioletnich maszyn, szkolenia załóg i koszty serwisu przez pierwszy rok.

W marcu ubiegłego roku - po kilkukrotnym przesuwaniu daty - w naszym kraju wylądował pierwszy z Herculesów - 1501. Wojsko podawało wówczas, że dostawa wszystkich maszyn powinna się zakończyć latem 2010 roku. Ponieważ jednak przygotowanie - modernizacja i doposażenie - kolejnych samolotów opóźniło się z powodów technicznych i logistycznych po stronie amerykańskiej, Waszyngton zaproponował tymczasową dzierżawę jednego lub dwóch swoich samolotów z bazy w Ramstein.

Użyczony Polsce Hercules o numerze 1506 na początku lutego podczas lotu z Afganistanu do Polski w trybie awaryjnym lądował na lotnisku w Mazar-e Sharif. Siły Powietrzne nie informują o szczegółach zajścia, zasłaniając się pracami komisji, która bada zdarzenie. Według branżowych wojskowych mediów, samolot doznał poważnych uszkodzeń prawdopodobnie wskutek nadmiernych przeciążeń w locie. Kolejne uszkodzenia powstały podczas awaryjnego lądowania maszyny.

W poniedziałek do Polski przyleciał w końcu jednak drugi z Herculesów, które nasz kraj otrzymał na stałe. Lockheed C-130 Hercules, mogący zabrać do 20 ton ładunku, jest największym z samolotów transportowych polskiego wojska. Przewiduje się, że Herculesy będą latać około 600 godzin rocznie i będą eksploatowane co najmniej przez 20 lat. Maszyny są na wyposażeniu 3 Skrzydła Lotnictwa Transportowego w Powidzu. Poniesione przez Polskę koszty przygotowania bazy w Powidzu - nie tylko do stacjonowania samolotów C-130, ale i przyjmowania latających cystern oraz samolotów systemu rozpoznania i wczesnego ostrzegania AWACS - oszacowano na ponad 700 mln zł.