Policja wyjaśnia przyczyny wypadku na stoku narciarskim w Wiśle. 9-letni chłopiec, jadąc wyciągiem spadł z wysokości około 10 metrów.

9-latek był na nartach ze swoim dziadkiem. Obaj podeszli do wyciągu i chcieli wjechać na górę, ale chłopiec przewrócił się. Dziadek próbował za wszelką cenę wciągnąć go na kanapę, ale mu się to nie udało. Mężczyzna przez pewien czas trzymał jeszcze chłopca, ale ostatecznie zabrakło mu sił i dziecko spadło z wysokości ok. 10 metrów.

Wypadek widzieli inni narciarze i to oni wezwali pomoc. Policja bada teraz m.in., dlaczego mimo krzyków dziadka i jego wnuka nikt z obsługi nie wyłączył wyciągu. 

Chłopiec trafił na obserwację do szpitala. Wpadł w śnieżną zaspę i na szczęście nic poważnego mu się nie stało. 

(mn)