Premier wsiada do autobusu i rusza w Polskę. Taki SMS od biura prasowego PO wyrwał mnie ze snu dzisiaj o 5.30. Zignorowałem. Przewróciłem się na drugi bok, bo w czasie kampanii sztaby i biura prasowe zalewają nas dziennikarzy setkami podobnych informacji: kto, gdzie, kiedy, z kim się spotka i co odwiedzi.

Ten SMS był jednak wyjątkowy. Nie dlatego, że sztab PO wpadł na genialny pomysł objazdowej wycieczki. Nie dlatego, że na pętle autobusową na warszawskich Młocinach podstawiono lśniący autobus. Nie. Nie. Dopiero na miejscu dotarło do mnie, że jest poniedziałek, 7.30 a premier już w Warszawie. Już w pracy.

Przez 4 lata Donald Tusk przyzwyczaił nas, że po weekendzie w Gdańsku, do stolicy, za biurko w Kancelarii Premiera ściąga najwcześniej w poniedziałkowy wieczór. Stąd przytomny komentarz sztabowca PiS-u Tomasza Poręby w porannym Kontrwywiadzie RMF: "To naprawdę wydarzenie. Premier wstał i poświęcił poranek". - Nie było łatwo - przyznają nawet politycy PO. Ale czas kampanii to czas politycznych cudów.

Trzeba jednak oddać sztabowcom PO, że uruchomili premiera (i autobus) bodaj w kluczowym momencie kampanii. Gdy sondażowy dystans między PO i PiS-em zmniejszył się do 6 proc. Badania SMG/KRC na zlecenie RMF FM pokazują, że gdyby dziś odbyły się wybory na PO zagłosowałoby 35 procent a na PiS 29 proc. To dobrze wróży końcówce kampanii. Gorzej kierowcy Tuskobusa - przed nim tysiące kilometrów. Z tym, że limit kilometrów w platformianym Tour de Pologne będzie wyznaczał Jarosław Kaczyński.

Tym więcej kilometrów Tusk będzie musiał przejechać swoim autobusem im częściej na twarzy Jarosława Kaczyńskiego będzie gościł uśmiech, spokój i opanowanie. Nic tak nie wyprowadza z równowagi sztabowców PO jak miły, opanowany i łagodny jak baranek prezes PiS. Wtedy wali się koncepcja "postraszymy PiS-em" i jakoś to będzie. Chyba nie będzie...

Chyba trzeba wytłumaczyć się z Grabarczyka, chaosu na kolei i niewykonanych planów autostradowych. Chyba trzeba przeprosić rodziców przedszkolaków i wytłumaczyć się z minister Hall, która zaganiała 6-latki do szkół, by teraz zmienić zdanie. Chyba trzeba spojrzeć w oczy ludziom, którym min. Kopacz obiecywała refundacje zabiegów in-vitro. Chyba trzeba porozmawiać o podatkach, o kolejkach w szpitalach, o emeryturach. Można tak wyliczać długo. To wszystko spadnie na Tuska podczas gospodarskich wizyt w terenie. O ile oczywiście autobus zaparkuje wśród zwykłych ludzi a nie na spotkaniach-ustawkach z aktywem PO.

Tak czy inaczej sztab PO uznał, że ciężar kampanii czas przerzucić na barki lidera. Złośliwi powiedzą, że najtrudniejszy etap Tusk ma za sobą. Wsiadł do autobusu o 7.30...W poniedziałek.....

Premier Donald Tusk ogłosił: w Polskę rusza "Autobus Tuska". Ciekawe, czy utknie z Wami w korkach? Czy dojedzie na czas nie łamiąc przepisów? Czy z jego okien będzie widoczna tylko "Polska w budowie"? Jeżeli na Waszej drodze zauważycie "Tuskobus", zróbcie zdjęcie i wyślijcie na Gorącą Linię RMF FM. Ruszamy w pogoń za "Tuskobusem"!