Przed budynkiem Sejmu pojawiają się kolejni rodzice niepełnosprawnych dzieci, domagający się podniesienia wysokości ich świadczeń pielęgnacyjnych do poziomu płacy minimalnej. W gmachu od kilku dni trwa protest w tej sprawie. Rodzice, którzy próbują dołączyć do niego dzisiaj, mają jednak kłopot. Z powodu braku przepustek muszą prosić polityków o umożliwienie im wejścia do budynku.

Od środy w Sejmie protestowało około 20 osób - na korytarzu zebrali się rodzice ze swoimi niepełnosprawnymi dziećmi. Domagają się m.in. natychmiastowej podwyżki świadczenia pielęgnacyjnego, które otrzymują z tytułu rezygnacji z pracy, a także uzawodowienia opieki nad niepełnosprawnymi dziećmi.

Protestujący chcą, by zasiłek pielęgnacyjny dla rodzica, który musiał zrezygnować z pracy zawodowej, by zająć się ciężko chorym dzieckiem, wzrósł jeszcze w tym roku z obecnych 820 zł do poziomu płacy minimalnej brutto, która w tej chwili wynosi 1680 zł. To ich główny postulat. Rodzice zarzucają rządowi Donalda Tuska, że od dłuższego czasu ich zwodzi i nie realizuje składanych im obietnic.

Po sobotnim spotkaniu z premierem część protestujących opuściła Sejm. Pozostała jednak kilkuosobowa grupa rodziców, która - nieusatysfakcjonowana rozwiązaniem zaproponowanym przez Tuska - zapowiedziała kontynuację protestu.

W czasie sobotniego spotkania premier zapowiedział, że w ciągu kilkudziesięciu godzin powstanie projekt ustawy, która podwyższy świadczenie pielęgnacyjne, a we wtorek zapadnie decyzja o przesunięciu środków w budżecie państwa - z planu na budowę i remonty dróg lokalnych na wzrost świadczeń. Jak poinformował, od 1 maja świadczenie dla rodzica opiekującego się niepełnosprawnym dzieckiem wyniesie 1000 zł netto, od 1 stycznia 2015 roku - 1200 zł, a od 1 stycznia 2016 roku osiągnie wysokość płacy minimalnej, co oznacza 1300 zł na rękę. Tusk przekonywał, że osiągnięcie poziomu płacy minimalnej już w tej chwili jest niemożliwe.

Jego propozycja została odrzucona przez protestujących w Sejmie rodziców. Radzili, by ją "przemyślał" i "jeszcze raz poszukał środków". Szef rządu odpowiedział, że to jedyna propozycja, za którą może wziąć w tym momencie odpowiedzialność.

(edbie)