Prokuratura w Bielsku Podlaskim sprawdzi, czy personel tamtejszego szpitala przyczynił się do śmierci 62-latka. Rodzina zmarłego twierdzi, że z oddziału ratunkowego odesłano go na pogotowie.

62-latek przyjechał w sobotę z synem do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Według rodziny mężczyzna został odesłany na pogotowie, a powinien zostać przyjęty. Placówka ma inne zdanie. Według władz szpitala pacjent chciał uzyskać informację na temat możliwości otrzymania pomocy lekarskiej.

W specjalnym oświadczeniu placówki czytamy, że "(...)nie było potrzeby pilnej interwencji. Zgłosił dolegliwości nie wskazujące na stan zagrożenia lub wymagające natychmiastowej interwencji, a leczone zwykle przez lekarza podstawowej opieki zdrowotnej lub ambulatorium nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej. Nie zgłaszał żadnych innych objawów, ani zasłabnięcia, ani bólów w klatce piersiowej, czy innych tego typu, które wskazywałby na stan zagrożenia lub wymagały natychmiastowej interwencji".

"Szpital stanowczo zaprzecza również, jakoby pielęgniarka miała odesłać 62-latka po skierowanie na pogotowie. Pacjenci w stanach nagłych są zawsze przyjmowani do SOR bez konieczności posiadania skierowania" - czytamy w oświadczeniu. Pacjent ponownie trafił na Szpitalny Oddział Ratunkowy, ale był już nieprzytomny. Przystąpiono natychmiast do reanimacji. Wykonano wszystkie czynności, aby przywrócić funkcje życiowe. Pomimo wysiłków lekarzy pacjent zmarł.

Śledczy sprawdzą, czy personel medyczny nie popełnił błędu. Przeanalizowana będzie również procedura przyjmowania na szpitalny oddział ratunkowy.