Obecne ministerstwo spraw zagranicznych nie wierzy w rychłą wizytę Donalda Tuska w Rosji. Wczoraj lider PO zapowiedział, że jedną z pierwszych wizyt złoży właśnie w Moskwie. Wiceminister dyplomacji Paweł Kowal twierdzi, że jest to mało realne.

Polityk Prawa i Sprawiedliwości twierdzi, że takie zapowiedzi świadczą o tym, że Platforma Obywatelska nie ma rozeznania w sytuacji międzynarodowej, a oświadczenie Tuska wynika z pomyłki jego doradców.

Kowal zaznacza, że przyszły premier nie miałby się z kim spotkać w Rosji. W Rosji akurat szef rządu nie odpowiada za sprawy zagraniczne. Bardzo rzadko w nich występuje. Partnerem jest prezydent. Doświadczenie z różnymi wizytami z ostatnich 15 lat pozwalałby mi doradzać powściągliwość w takich bardzo konkretnych deklaracjach - stwierdza wiceminister spraw zagranicznych.

Inną sprawą są podwójne wybory w Rosji – w grudniu do Dumy Państwowej, a w marcu przyszłego roku – prezydenckie. Wygląda więc na to, że wizyta Tuska w Moskwie byłaby możliwa jedynie na zaproszenie Kremla. To byłby jednak gest wymagający obejścia protokołu dyplomatycznego.

Ciekawe, czy ostrożny optymizm Moskwy po wyborach w Polsce, jest na tyle silny, by Putin na taki gest się zdobył?