Dwóch milionów złotych zadośćuczynienia od gminy Szczawno Zdrój na Dolnym Śląsku domagają się rodzice 4-letniej Oli. Dziewczynka w 2013 roku zginęła przygnieciona przez drzewo w miejskim parku. Proces cywilny rusza dziś przed sądem okręgowym w Świdnicy.

W naszej ocenie gmina ponosi odpowiedzialność za to, że to drzewo było nienależycie zabezpieczone. Były nieodpowiedniego rodzaju liny dobrane do jego zabezpieczenia. Tym bardziej, że park jest wpisany do rejestru zabytków. Każdy ruch ze strony gminy powinien być poprzedzony wnioskiem do konserwatora o zezwolenie na dokonanie czegokolwiek na tym drzewie. Takich zezwoleń nie było - mówi mecenas reprezentujące parę, Monika Wypych-Jezierska. W międzyczasie, na to nie ma niestety dokumentów, został wycięty jeden z konarów tego drzewa. Nie ma na to dokumentów. Nie wiem, czy to nie osłabiło tego drzewa, czy to nie miało wpływu. Dlatego uważam, że jeżeli to jest na terenie gminy, w parku wpisanym do rejestru, to gmina powinna nad tym czuwać - dodaje adwokat.

Poza dwumilionowym zadośćuczynieniem rodzice będą domagać się odszkodowania i zwrotu kosztów konsultacji z psychologami. Para po śmierci córki leczyła się w klinice psychiatrycznej. Koszty oszacowano na dwanaście tysięcy złotych.

Władze Szczawna Zdroju podkreślają, że to ogromny dramat dla rodziny. Marek Fedoruk, burmistrz uzdrowiska w rozmowie z reporterem RMF FM przypomniał jednak, że śledczy umorzyli postępowanie karne w części dotyczącej odpowiedzialności któregokolwiek z urzędników.

Do tragedii w parku doszło w sierpniu 2013 roku. Dziewczynka bawiła się w okolicach drzewa. Nagle ogromna lipa przełamała się i spadła na 4-latkę. Dziecko zginęło na miejscu.

Zarzuty w tej sprawie usłyszał pracownik firmy, która dbała o drzewa w Parku Zdrojowym. W toku śledztwa ustalono, że wybrał on złą metodę do zabezpieczenia lipy. Mężczyzna nie przyznał się do winy.

(mpw)