Koncerny z Chin chcą wybudować drugą linię warszawskiego metra dwa razy taniej niż hiszpańskie i niemieckie - twierdzi Mirosław Drzewiecki. Zdaniem ministra sportu, Europejskie firmy domówiły się przy stole, jak cyckać i doić Polskę na budowie metra - pisze "Życie Warszawy".

Do spotkań z przedstawicielami koncernów budowlanych z Dalekiego Wschodu doszło podczas wizyty Drzewieckiego na olimpiadzie w Pekinie. Chińczycy mieli interesować się inwestycjami w Polsce - w szczególności budową drugiej linii metra, na którą władze Warszawy unieważniły przetarg, bo zachodnie firmy spróbowały wykorzystać pośpiech przed Euro 2012 i zamiast przewidzianych w kosztorysie 2,8 mld zł zażyczyły sobie za siedem kilometrów 6 mld zł.

Chińczycy powiedzieli, że marzą, żeby to zrobić za połowę tej kwoty, powiedział Drzewiecki. Co na to władze Warszawy? Mam nadzieję, że tym razem chińskie firmy spełnią wymogi formalne przetargu. Im większa konkurencja, tym lepiej dla stolicy - powiedziała "ŻW" prezydent miasta Hanna Gronkiewicz-Waltz.

Wygrana Chińczyków może oznaczać zagarnięcie rynku, przestrzegają eksperci. Nikt w Europie nie dopuścił dotąd Chin do tak wielkiej inwestycji - ostrzega dyrektor w austriackim Strabagu Dariusz Słotwiński. To może skończyć się tzw. zakupem rynku. Rozpędzona po olimpiadzie chińska machina budowlana spróbuje za wszelką cenę zainstalować się w Europie, nawet jeśli kontrakt nie będzie opłacalny.