Chęć skrócenia cierpień żony była motywem zabójstwa staruszki w szpitalu na warszawskim Mokotowie. Wynika to z listu, jaki zostawił mąż-zabójca. Mężczyzna brzytwą zranił 83-letnią kobietę w szyję, po czym próbował popełnić samobójstwo, ale został odratowany.

Przez chwilę siedział razem z nią, po czym wyjął brzytwę i ugodził ją w szyję. Chwilę później mężczyzna sam siebie również zranił - mówi reporterowi RMF FM Anna Kędzierzawska z policji:

Na oddziale internistycznym, gdzie rozegrała się tragedia, policjanci i prokurator przesłuchali pacjentów, którzy byli świadkami zdarzenia. Policja przejęła też taśmy ze szpitalnego monitoringu. Wiadomo jednak, że moment zabójstwa nie został zarejestrowany, bo w salach dla pacjentów nie ma kamer. Sprawca, po operacji leży na oddziale intensywnej opieki medycznej.