Dziś mija termin zgłaszania kandydatów Sejmu na premiera. Klęski urodzaju nie ma; nawet SLD nie chce zgłosić Marka Belki, czekając na trzecie podejście. Alternatywy dla prezydenckiego kandydata nie znalazła opozycja - rozmowy PiS z PSL zakończyły się fiaskiem.

Józef Oleksy zasugerował, że można przedłużyć termin do środy, do godz. 8, ale prośba taka musi pojawić się na piśmie; wówczas marszałek Sejmu może jej ulec. Nie mam na piśmie, więc nie chce o tym mówić, bo ludzie mają prawo się rozmyślić.

Opozycja jest tym bardziej zdziwiona, bo wynik właściwie jest już przesądzony. Nawet jak się urodzi w środę, to w piątek zemrze - mówi Tomasz Nałęcz. Dlatego, jak się wydaje, sprawa rozstrzygnie się za trzecim razem - gdy inicjatywa powróci do prezydenta, który od początku forsuje kandydaturę Belki.

A forsuję ją, bo - jak wyjaśnia Ludwik Dorn z PiS-u - ten rząd ma służyć temu, by albo wysoce kontrowersyjne prywatyzacje przepchnąć za tę granicę, gdzie nie będzie można ich cofnąć, albo zamieść głęboko pod dywan kwestie związane z już zakończonymi wysoce kontrowersyjnymi prywatyzacjami. SLD liczy, że za trzecim razem musi się udać – kiedy zwycięży koalicja strachu przed utratą poselskich pensji i przywilejów.

Ale nie wybiegajmy w przyszłość, popatrzmy na niedawne dzieje. Oto nasz poczet premierów polskich. Co teraz porabiają byli szefowie rządów III RP? Na pierwszy rzut pierwszy premier - Tadeusz Mazowiecki. Jego portret odmalowała Mira Skórka:

Dwa razy premierem był Waldemar Pawlak. O jego karierze opowiada Tomasz Skory:

Kolejny premier - Leszek Miller, czyli mężczyzna, którego poznaliśmy nie po tym, jak zaczął, a jak skończył. Jego historia przypomina losy łódzkiego Widzewa, piłkarskiej drużyny bliskiej sercu Millera.

Dziś Widzew znalazł się na dnie ekstraklasy - w klubie nie ma pieniędzy, są za to olbrzymie długi i jeszcze trener legenda Franciszek Smuda. Relacja Marcina Wąsiewicza.

Nasz poczet premierów Polski zamyka postać Józefa Oleksego, polityka, którego można określić jednym słowem: niezatapialny.